Jedna z walizek doleciała na Bali, dywany rozkładane na scenie parzyły w stopy, a zainteresowanie widzów czasem nie pozwalało dostać się do wyjścia. Tancerze i choreografowie Zespołu Pieśni i Tańca „Jubilat” ze śmiechem wspominają drobne niedogodności, ale najchętniej spakowaliby się i polecieli z powrotem. Wymarzona podróż na prestiżowy festiwal do Chin zakończyła się sukcesem i ogromną fascynacją Krajem Środka.
Świdnicki Jubilat z koncertami zjeździł już niemal cały świat, ale Chiny pozostawały niezrealizowanym marzeniem. Wreszcie 23-osobowa grupa tancerzy zdołała zebrać fundusze na bardzo drogą podróż i na przełomie kwietnia i maja skorzystała z zaproszenia na 11th China Xuchang International Tourism Festival, które wystosowali Ministerstwo Kultury i Turystyki w Pekinie, Prezydent Sekcji Chin i Wschodniej Azji Światowego Stowarzyszenia Sztuk Pięknych oraz Dyrektor Rady Festiwalu Europejskiego Stowarzyszenia Festiwali Folklorystycznych Mr.Yajing XUE 薛 亚 京. 23 kwietnia spakowani wyruszyli przez Paryż do Pekinu, a później jeszcze 800 kilometrów pociągiem sypialnym do Xuchang. – Teraz już wiemy, ile waży każdy strój. Sprawdziliśmy to skrupulatnie, by jak najmniej zapłacić za bagaże! – śmieje się choreograf Anna Trzeciak. W sumie zespół zabrał ze sobą ponad 400 kilogramów ubrań i butów do tańca! Każdy z tancerzy miał trzy komplety: do krakowiaka, tańców górali żywieckich i tańców śląskich. – Postanowiliśmy zaprezentować to, co dla naszej kultury najbardziej charakterystyczne, a przy tym niepowtarzalne i pełne energii – dodaje Anna Trzeciak i śmieje się, że na prywatna młodzież musiało wystarczyć miejsca w bagażu podręcznym.
– Przyjęcie na miejscu, opieka i organizacja pobytu były perfekcyjne. Poczuliśmy się po królewsku. Zapewniono nam absolutny komfort, wspaniałe warunki noclegowe, świetne jedzenie – podkreśla Lubomir Szmid, kierownik i choreograf świdnickiego zespołu.Dodaje, ze absolutnie zmienił zdanie o Chinach. – Poddałem się stereotypowi Chin widzianych z perspektywy polskich sklepów z tanimi towarami. Tymczasem to kraj wysoko rozwinięty, zadbany i pełen bardzo życzliwych ludzi. Oczywiście daje się odczuć dużą kontrolę państwa, co było widać choćby po licznych funkcjonariuszach policji i szczególnych zabezpieczeniach głównej gali.
Festiwal miał bardzo wysoką rangę dla regionu. Galę otwarcia transmitowała telewizja, prowadziły ją lokalne gwiazdy, a w pierwszych rzędach zasiedli najważniejsi urzędnicy. – Nie każdy mógł wejść na plac, ale i tak widownia, licząca 7 tysięcy osób, robiła olbrzymie wrażenie – opowiada Anna Trzeciak. Obok Polaków w festiwalu udział wzięło kilkanaście chińskich zespołów i goście z Brazylii oraz Węgier. Polacy przygotowali dla gospodarzy niespodzianki. Swoją prezentację rozpoczęli do układu z polskimi i chińskimi flagami, a muzycznym przewodnim był hejnał Świdnicy. – Wiem również, że ogromnie podobała się kolejna niespodzianka. Nasz solista, Krzysztof Małek, wykonał po chińsku ludową piosenkę o jaśminie, która jest tak znana jak w Polsce „Szła dzieweczka do laseczka”. Krzysztof był bardzo chwalony za wierne odtworzenie tego przecież bardzo trudnego dla nas języka – dodaje kierownik Jubilata.
W ramach festiwalu tancerze codziennie dawali dwa koncerty, w świątyniach, muzeach, w parkach i na uniwersytecie. – Panuje tam obyczaj rozkładania na scenie czerwonych dywanów. Przy 35-cio stopniowym upale parzyły nas stopy – wspomina z uśmiechem Anna Trzeciak. Publiczność zdecydowanie wyróżniała polski zespół. – Chińczycy uwielbiają kolory czerwony i złoty, a takie są nasze stroje. Byli zauroczeni ekspresją i rozmachem polskich tańców, skoczną muzyką. Po raz pierwszy poczuliśmy na własnej skórze, co to znaczy być dla kogoś „egzotyką” – mówią choreografowie. Celebryci i widzowie ustawiali się w kolejkach do świdniczan po wspólne zdjęcia.
Po tygodniowych występach Jubilat wybrał się na trzydniowa wycieczkę do Pekinu. Świdniczanie zwiedzili Zakazane Miasto, byli na Chińskim Murze i Placu Tiananmen. – Za nami wspaniała, pełna niezapomnianych wrażeń i nowych przyjaźni wyprawa. Mamy już kolejne zaproszenie, tym razem do Brazylii. Pewnie prędko nie uda się go zrealizować, ale wszystko przed nami! – podsumowują Lubomir Szmid i Anna Trzeciak. Z Chin świdniczanie wrócili nie tylko z wieloma wspomnieniami, ale także ze specjalnym festiwalowym certyfikatem za wysoki poziom artystyczny zespołu.
/asz/