Przez wiele godzin błagali urzędnika ze świdnickiego magistratu o przewiezienie porzuconego psa do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Najpierw kategorycznie odmówił, później nakazał Straży Miejskiej trzydniową obserwację. Dzisiaj pies zginął na ulicy Wrocławskiej pod kołami samochodu.
Ten pies zginął dzisiaj pod kołami samochodu. Urzędnik nie wyraził zgody na umieszczenie kundelka w schronisku.
Niespełna roczny kundelek, podobny do spaniela, należał do jednego z mieszkańców ulicy Wrocławskiej. – Ten mężczyzna ponad tydzień temu zniknął i porzucił psa. Były jednak informacje, że wróci w poniedziałek i go zabierze – mówi jedna z sąsiadek. – Dokarmialiśmy go, ale wyglądał coraz gorzej. Był przerażony. Niestety, nikt z nas nie mógł go zabrać do domu. Kiedy już byliśmy pewni, że właściciel szybko się nie pojawi, zaczęliśmy prosić o pomoc: policję, Straż Miejską i wreszcie Urząd Miejski. Policja i strażnicy nie znaleźli właściciela, a urzędnik po prostu odmówił zabrania psa! Po wielu telefonach wreszcie zmienił zdanie, ale wcale nie nakazał zabrania psa do schroniska! Kazał go trzy dni obserwować! Co tu było do obserwowania? Straż Miejska przecież ustaliła, że właściciela od wielu dni nie ma, ze pies wałęsa się pod ulicy Wrocławskiej, że jest zabiedzony, przemoczony i przestraszony! Ta obserwacja to tylko czekanie na to, aż problem sam się rozwiąże i pies umrze albo zginie! No i zginął. A przecież alarmowaliśmy, że Wrocławska to ruchliwa ulica, że pies jest zdezorientowany i co chwilę wbiega na jezdnię. Dlaczego urzędnik to zignorował? – płacze pani Angelika, która wraz z sąsiadami szukała ratunku dla kundelka. O pomoc prosiła także Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
– Nie mamy możliwości, by natychmiast zabrać takie zwierzę. Udało nam się po kilku godzinach znaleźć dom tymczasowy u jednej z mieszkanek Mrowin. Mogła jednak psa przyjąć dopiero od dzisiaj. Nie zdążyliśmy – przyznaje Grażyna Grzesik, prezes TOZ-u. – W tym samym czasie szukaliśmy domów tymczasowych dla innych porzuconych zwierząt. Naprawdę często po prostu jesteśmy bezsilni. Tej sprawy z Wrocławskiej nie zostawimy. Złożymy doniesienie do prokuratury na właściciela psa, bo to on jest winny porzucenia i narażenia psa na śmierć.
– Zgłoszenie o porzuconym psie z ulicy Wrocławskiej otrzymaliśmy wczoraj o 11.40 – mówi Marek Fiłonowicz ze Straży Miejskiej. – Patrol pojechał na miejsce i próbował odnaleźć właściciela. Nie było go w mieszkaniu, a z zebranych informacji ustaliliśmy, że nie pojawia się w domu od wielu dni. Jednej z mieszkanek przekazano informacje, że mężczyzna zabierze psa w poniedziałek, jednak nie zrobił tego. Stąd decyzja ludzi o zawiadomieniu odpowiednich służb. W naszych kompetencjach nie leży odławianie bezpańskich zwierząt i przewożenie ich do schroniska, jedynie w przypadku zwierząt ciężko chorych lub rannych w wypadku od razu możemy wezwać weterynarza. O odłowieniu bezdomnego psa decyduje departament infrastruktury Urzędu Miejskiego. Natychmiast powiadomiliśmy odpowiedzialnego za podejmowanie tychże decyzji urzędnika. Usłyszeliśmy odmowę. Dopiero później dostaliśmy polecenie podjęcia trzydniowej obserwacji psa. Dzisiaj otrzymaliśmy informację, że pies zginął pod kołami samochodu. Mogliśmy już tylko wezwać firmę Olech do zabrania zwłok.W związku z tym, że zachodzi prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa w sprawie porzucenia psa, skierowaliśmy sprawę na policję.
– Świdnica jest jednym z dwóch miast w Polsce, które stosują nieuregulowaną żadnym przepisem zasadę trzydniowej obserwacji psa. Po takiej obserwacji większość psów – jeśli dożyje – trafia do nas w stanie tragicznym. Są zagłodzone i chore. To zwyczajna próba pozbycia się problemu, bo może pies sobie pójdzie. Albo zginie – mówi wolontariuszka ze schroniska. W świetle ustawy o ochronie zwierząt to gmina staje się właścicielem bezpańskiego zwierzęcia i ma obowiązek zapewnienia mu miejsca w schronisku.
Odpowiedzi na pytania, dlaczego urzędnik odmówił umieszczenia psa w schronisku, nie udało nam się dzisiaj się zadać żadnej osobie, odpowiedzialnej za opiekę nad bezdomnymi zwierzętami w świdnickim urzędzie. Urzędnik i dyrektor departamentu są na urlopach. Pytania o system opieki nad zwierzętami w Świdnicy, podstawy do stosowania trzydniowej obserwacji i wysokość środków przeznaczanych na bezpańskie psy skierowaliśmy do prezydenta miasta, Wojciecha Murdzka. Odpowiedzi opublikujemy natychmiast po ich otrzymaniu.
***
Dramatyczne historie porzucanych, przywiązywanych do słupów czy po prostu wystawianych za drzwi psów opisujemy systematycznie. I systematycznie piszemy o tłumaczeniach urzędników – że nie ma pieniędzy, ze nie ma miejsc w schroniskach. Rocznie Świdnica umieszcza w schronisku w Uciechowie około 40 psów, płacąc za każde zwierzę 2400 złotych. Miasto oszczędza, powodując dramat i zwierząt, i ludzi, którzy – gdy sami nie mogą przygarnąć psiaka – zderzają się z murem indolencji. Obecne władze miasta kilka razy przymierzały się do budowy schroniska w Świdnicy. Jest nawet działka na ten cel (przy ulicy Pogodnej) i projekt. Było także pozwolenie na budowę, ale w tym roku już wygasło. Było pierwsze 200 tysięcy na tę inwestycję, ale ich nie wykorzystano. Od ubiegłego roku władze miasta nawet nie próbują mówić o budowie schroniska. Ale oczywiście nie jest tak, że nie zostawiły żadnego wyjścia – całą odpowiedzialność zrzucono na mieszkańców. W 2013 ruszył pierwszy budżet obywatelski – w ramach którego mieszkańcy zgłaszają projekty inwestycyjne i na nie głosują. Zgłoszony był również projekt budowy schroniska. Przed rokiem zajął trzecie miejsce i nie został zrealizowany.
W tej chwili rozstrzygają się losy kolejnego budżetu obywatelskiego. Dzisiaj do północy można głosować przez internet, od 26 do 28 września w lokalach wyborczych. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zgłosiło po raz drugi projekt budowy schroniska. Znajduje się na liście ogólnomiejskiej pod nr 5. Warto zagłosować, by wreszcie w Świdnicy powstało miejsce, gdzie porzucone, bezpańskie zwierzęta znajdą tymczasowy azyl i pomoc. By nie dochodziło do takich sytuacji jak na ulicy Wrocławskiej. Nie będzie już tłumaczenia, że nie ma miejsca w schroniskach, bo Świdnica będzie miała własne.
/asz/