Strona główna Magazyn Refleksje Piękniejszy świat Beaty: W stronę inspiracji

Piękniejszy świat Beaty: W stronę inspiracji

0

Gdy byłam jeszcze w wieku szkolnym i żyli moi dziadkowie, odebrałam od nich sporo lekcji, które głęboko weszły mi w pamięć. Babcia powiedziała pewnego razu: „Szkoda życia na zadawanie z ludźmi, którzy ciągną cię w dół. Lgnij do tych, którzy cię czegoś uczą, wyciągają za uszy do góry, mobilizują i inspirują…” No i czując moc tych słów na każdym etapie życia, staram się z całych sił iść tym azymutem, choć różnie to wychodzi. 

Jakiś czas temu trafiłam na spotkanie domowych piwowarów w Rzeczce. Wpadłam w środek towarzystwa ludzi, którzy myślą inaczej, żyją wolniej, odnoszą się do siebie ciepło, a do przyrody z niezwykłym szacunkiem.  Ludzie zafiksowani do granic na punkcie wszystkiego, co można zrobić samodzielnie w domu. Podczas tego spotkania spróbowałam więc niezliczonej ilości warzonych w domowych kuchniach piw, nalewek, pieczonych pasztetów, ucieranych serowych i maślanych smarowideł.

Ze spotkania na spotkanie tematów przybywało. Warsztaty piwowarskie ewoluowały w piwowarsko-serowarskie, a ja z biernego obserwatora zamieniłam się w czynnego uczestnika.  Dzięki tym ludziom, odbytym tam rozmowom, przeczytanym lekturom, podejrzanym demonstracjom, poznałam tajniki tego całego kuchennego czary-mary. I choć na produkcję piwa wciąż patrzę jeszcze jak na egzotyczne zwierzę, to jednak mam za sobą udane eksperymenty z produkcją podpuszczkowych serów, past z suszonych pomidorów i musztardy. Nie pamiętam już kiedy kupiłam przemysłowo wytwarzany krem do twarzy oraz dezodorant. Udało mi się wyprodukować naturalne mydło i nie puścić przy tej okazji chaty z dymem. Spotkania sprawiły, że pokochałam warzywa. Przyjmuję jesień z otwartymi ramionami, bo wiem, że przyniesie mi ona prawdziwą pomidorową fiestę. Kandyzuję owoce i wypiekam domowe granole oraz słone krakersy. Wieczorami smażę powidła z czego się tylko da i przed snem wsłuchuję się z satysfakcją w kanonadę zasysanych wieczek od słoików z rzeczami, które właśnie przeszły pasteryzację. Nigdy jeszcze nie czułam się tak kulinarnie spełniona, bo dotychczas uważałam, że jednak bardziej mi po drodze z wiertarką niż z patelnią. Dałam się kupić idei lepkiej od miodu i tłustej od orzechów, idei „zrobię w domu”. Z okazji jesieni każdemu polecam.

Dajcie się uwieść, kochani. Najbliższe niezwykłe i inspirujące spotkanie już za tydzień, w sobotę. Kierunek Rzeczka! Już przebieram nogami…

Beata Norbert
Po piękne drobiazgi Beaty zapraszamy do sklepu na  atrillo.pl

 

Poprzedni artykułOłówek Pawła: Seniorzy na start
Następny artykułCzary Penelopy: Ciasto marchewkowe