Niecały tydzień temu zakończyła się 13. edycja MFF T-Mobile Nowe Horyzonty. W stwierdzeniu, że wrocławska impreza jest największym wydarzeniem filmowym w Polsce, nie ma śladu dolnośląskiego egocentryzmu. Festiwal organizowany przez Romana Gutka i jego zespół kieruje zainteresowanie polskiej (i nie tylko) widowni w stronę kina artystycznego ze skutecznością godną pozazdroszczenia. Nas, jako organizatorów Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Okiem Młodych” w Świdnicy, raduje, że w tym roku niezmiernie dobrze poradziły sobie dokumenty, ze szczególnym uwzględnieniem produkcji zrealizowanych w Polsce.
Kadr z filmu „Gwizdek” Grzegorza Zaricznego
Pełne sale na projekcjach, niezależnie od godziny projekcji, żywiołowe dyskusje z udziałem reżyserów, to stan, o jakim podczas Nowych Horyzontów, jeszcze kilka lat temu polscy twórcy mogli jedynie pomarzyć. Parada festiwalowych atrakcji przyćmiewała obecność rodzimej dokumentalistyki w festiwalowym programie. W międzyczasie zaczęły się klarować dwa nowe trendy. Pierwszy, to zjawisko rosnącego zainteresowania kinem polskim wśród kinowej widowni. Drugi to wzrastająca popularność dokumentu, w którym to wielu ludzi dostrzegło nie tylko potencjalne dzieło filmowe, ale też doskonałe źródło wiedzy o współczesnym świecie i procesach dokonujących się w naszej zglobalizowanej rzeczywistości.
Niezmiennie wysoki pozostał za to poziom polskiego kina dokumentalnego. Wciąż aktywni zawodowo mistrzowie pokroju Marcela Łozińskiego (nominacja do Oscara za „89 mm od Europy”), Macieja Drygasa („Felix” – obecnie Europejska Nagroda Filmowa – za film „Usłyszcie mój krzyk”) czy nieco młodszego Pawła Łozińskiego, znajdują godnych kontynuatorów w osobach Tomasza Wolskiego (Złota Żaba Plus Camerimage za film „Lekarze”), Bartka Konopki (nominacja do Oscara za „Królika po berlińsku”) czy Piotra Stasika. Powstające filmy opisują otaczającą nas rzeczywistość. Często nawiązują do idei i stylu Polskiej Szkoły Dokumentu, przez pryzmat losów pojedynczego bohatera ukazując szerszy kontekst społeczny. Konopka w swoim „Króliku po berlińsku” oraz w najnowszej „Sztuce znikania” kontynuuje tradycję dokumentu kreacyjnego, stworzoną przed laty przez Wojciecha Wiszniewskiego, Grzegorza Królikiewicza czy Marka Piwowskiego. To artystyczne kino dokumentalne celniej komentuje i dogłębniej opisuje polską rzeczywistość początków XXI wieku.
Ostatnie zdanie tyczy się także dokumentalistyki serwowanej przez młodych filmowców, czyli tych, którym dedykowany jest świdnicki festiwal. Dokumentalne kino młodych podróżuje po festiwalach filmowych i wraca z tarczą z zagranicznych wojaży. Świetny przykład stanowi tutaj „Gwizdek” Grzegorza Zaricznego. Nagrodzony podczas ubiegłorocznej edycji „Okiem Młodych” film, opowiadający historię sędziego piłkarskiego z niższych klas rozgrywkowaych, okazał się na tyle uniwersalny i interesujący, że zwyciężył w konkursie krótkich metraży prestiżowego festiwalu Sundance, gromadzącego od lat śmietankę światowego kina niezależnego. Podobne sukcesy branżowe można by wymieniać długo (proszę spojrzeć na listy nagród filmów, takich jak: „Smolarze”, „Wycieczka”, „Kawałek lata”, „Nasiona”), ale tym, co zawsze cieszy najbardziej, zarówno twórców, jak i organizatorów pokazów i festiwali, jest zainteresowanie publiczności. W tej dziedzinie jest coraz lepiej, co potwierdzają tegoroczne Nowe Horyzonty, wzrastająca popularność wrocławskiej edycji festiwalu Planete+ Doc, ale też żywotność „Okiem Młodych”, imprezy znacznie bardziej kameralnej i niszowej, ale w całości poświęconej prezentacji filmowej sztuki faktu.
Lech Moliński
Dyrektor Artystyczny VI Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Okiem Młodych”