Coraz mniej świętujących i coraz krótsze uroczystości. Zaledwie kilkadziesiąt osób – przedstawiciele SLD i kilku związków zawodowych z powiatu świdnickiego, spotkało się przed pomnikiem na placu Grunwaldzkim, by uczcić Święto Pracy – Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy. Były kwiaty i krótkie przemówienie szefa Sojuszu Lewicy Demokratycznej w powiecie. Oficjalnie nikt do hucznych pochodów nie nawiązał, ale ten temat dominował w prywatnych rozmowach.
– Brakuje tamtej atmosfery – przyznawali uczestnicy skromnych uroczystości. Dlaczego nie ma nawet przemarszu z Rynku pod pomnik, Adam Markiewicz, lider SLD w Świdnicy tłumaczy nowymi czasami. – Poza tym bez orkiestry taki przemarsz byłby smutny – powiedział Swidnica24.pl. Przed pomnikiem radził sobie bez mikrofonu. W przemówieniu skupił się na podziałach w polskim społeczeństwie. – Mamy powrót do XIX-wiecznego kapitalizmu – stwierdził, wyliczając coraz większe dysproporcje między bogatymi a biednymi. Skrytykował plany rządzącej koalicji w sprawie wprowadzenia elastycznego czasu pracy i odroczonych płatności. – W Polsce mamy jedną partie, która decyduje o wszystkim, a głównie o tym, by bogaci byli jeszcze bardziej bogaci, a biedni – biedniejsi – mówił do garstki zgromadzonych przed pomnikiem, wspominając o rosnącym niezadowoleniu i Platformie Oburzonych, która skupia związki zawodowe i ludzi zniechęconych do obecnej polityki. Na zakończenie przypomniał, jaka powinna być rola lewicy. – Nie możemy prezentować na zmianę poglądów liberalnych i socjalistycznych. Ludzie oczekują jasnego programu. Nie wolno nam poprzestawać na wykorzystywaniu lewicowych haseł tylko podczas kampanii wyborczych. Każdy z nas w swoim środowisku musi wdrażać je w życie.
asz