Kolejna osoba postanowiła skorzystać z oferty „doradców”, ogłaszających się w sieci i pomnożyć swoje oszczędności, inwestując w kryptowaluty. Zamiast zysku 29-latka ma sporą stratę.
Zdjęcie ilustracyjne
Do świdnickich policjantów zgłosiła się kolejna osoba, która została oszukana przy transakcjach internetowych. 29-latka dwa razy zainwestowała chcąc zarobić na kryptowalutach i dwa razy straciła. Jak wynikało z jej relacji, na jednym z serwisów społecznościowych znalazła newsa o kryptowalutach, a kiedy zdecydowała się poznać szczegóły i nacisnęła ogłoszenie została przekierowana do grupy inwestycyjnej. Tam zobaczyła, że jeden z mężczyzn oferuje pomoc przy inwestycjach w kryptowaluty. Inwestycje miały przynosić 100 procent zysku i żadnych strat. Mężczyzna, który miał w tym pomagać, pobierał zaledwie 10 procent zysku.
Skuszoną wizją szybko zarobionych pieniędzy skontaktowała się z nim. Rozmówca wyjaśnił, na czym polega inwestycja i przedstawił swoją ofertę. A dla uwiarygodnienia przesłał także zdjęcie „swojego” dowodu osobistego. Kobieta przystała na przedstawione warunki i tak rozpoczęli współpracę.
Na początek 29-latka postanowiła zainwestować 444 złote. Jej zysk miał wynieść ponad 105 złotych. Mężczyzna poinformował, że pieniądze otrzymał, a zysk miał dotrzeć na konto w przeciągu 30 minut. Ale wówczas 29-latka otrzymała wiadomość, że na jej wirtualnym koncie znajduje się obecnie 38 tysięcy euro. „Konsultant” napisał też, że nie jest w stanie przesłać tych pieniędzy, bo kobieta musi zaktualizować swoje konto do subskrybcji premium, a w związku z tym żądał wpłaty ponad 1200 złotych, które ona przelała. Następnie znów otrzymała wiadomość, że pieniądze powinny znaleźć się na jej rachunku po około godzinie, ale najpierw musi zapłacić prowizję, co też zrobiła przelewając ponad 800 złotych.
– Potem były kolejne kłopoty z pieniędzmi i kolejne przelewy na żądanie urzędu celnego celem sporządzenia deklaracji – to kwota blisko 1600 złotych, potem za podpis prawnika na dokumentach przesłanych do urzędu skarbowego znów 500 złotych. I kolejne kwoty za przechowywanie pieniędzy w skrytce bankowej 3000 złotych, potem zapłata podatku ponad 1300 złotych, następnie przelew potwierdzający znów ponad 3600 złotych. I jeszcze amerykański podatek ponad 2700 złotych, i jeszcze dopłata z tytułu braku amerykańskiego obywatelstwa znów 2500 złotych, a i jeszcze zaświadczenie o dochodach za 3000 złotych – wyliczała w zawiadomieniu złożonym na policji niedoświadczona inwestorka.
Po tych opłatach za każdym razem mężczyzna zapewniał, że to już prawie ostatnia opłata i zażądał znów przelewu na kwotę 1000 Euro jako opłatę europejską. Kobieta już tej kwoty nie przelała, bo zorientowała się, że to oszustwo. Na tej inwestycji straciła blisko 21 tysięcy złotych.
Nie była to jednak jak się okazało jej jedyna inwestycja, bo w tym samym czasie 29-latka zainwestował także w kryptowaluty, licząc na pomoc kobiety, która swoje usługi oferowała także w grupie inwestycyjnej. Po kontakcie z tą konsultantką inwestycyjną 29-latka zainwestowała 200 złotych i znów przyszło płacić za posiadanie konta i przewalutowania, bo na wirtualnym koncie miała już 34 tysiące złotych. Znalazła się jeszcze opłata za realizację przelewu. By uwiarygodnić zysk oszustka podała 29-latce link, by założyła konto, które wcześniej wykupiła, a tam po zalogowaniu zobaczyła, że w wirtualnym portfelu ma już 40 tysięcy dolarów.
Oszustka poinformowała, że pieniądze może wypłacić, ale najpierw musi jeszcze zapłacić kolejne 1850 złotych. 29-latka nie przelała już tych pieniędzy, ale w sumie na tej inwestycji straciła blisko 2 tysiące złotych. Łącznie kobieta straciła blisko 23 tysiące złotych.
Policja po raz kolejny ostrzega przed „cudownymi” zyskami z internetowych transakcji. Oszuści tylko czekają na niedoświadczone osoby, zwabione szybkim i dużym zyskiem.
/Informacja KPP w Świdnicy, opr. red./