Kilkadziesiąt jednostek treningowych, litry wylanego potu, kilogramy przerzuconego żelastwa, pokonane dziesiątki kilometrów i wreszcie dziesięć gier kontrolnych, z których siedem zostało wygranych, a trzy przegrane – tak w skrócie można podsumować okres przygotowawczy do nowego sezonu w I lidze piłkarzy ręcznych. Szare Wilki są już na ostatniej prostej przed batalią 2022/2023 i pierwszym meczem o punkty, który w piątek, 16 września rozegrają na parkiecie mistrza poprzedniego sezonu – Boru Oborniki Śląskie.
W porównaniu do poprzedniego sezonu trzon zespołu został utrzymany. Zabraknie Michała Jaroszewicza, który po trzech latach spędzonych w Świdnicy zadecydował o powrocie w rodzinne strony i prawdopodobnie zasili drugoligowy SPR Nowe Piekuty. Jeszcze w trakcie poprzednich rozgrywek z watahą pożegnali się: Patryk Dębowczyk, który skupił się wyłącznie na pracy trenerskiej, Michał Rzepecki (problemy zdrowotne), Paweł Starosta i Kamil Stadnik.
Są też wzmocnienia i wielkie powroty. Po wyleczeniu kontuzji do ŚKPR-u wróciło dwóch kolejnych członków złotej drużyny mistrzów Polski juniorów młodszych z 2017 roku: bramkarz Wojciech Jabłoński i kołowy Jakub Pierzak. Nową-starą twarzą jest też skrzydłowy Aleksander Zelek. Po trzech latach spędzonych w Kwidzynie, gdzie dwukrotnie dotarł do ósemki mistrzostw Polski juniorów oraz wywalczył złoty medal Mistrzostw Polski w piłce ręcznej plażowej zawodnik wrócił do Świdnicy i dołączył do kadry pierwszej drużyny. Absolutnie nowymi graczami są natomiast: rozgrywający Mateusz Siwiński i skrzydłowy Marcel Dobrzański. Mateusz Siwiński (rocznik 2001) w naszym klubie wznowił karierę po dłuższym pobycie w Holandii. Wcześniej występował w młodzieżowych zespołach Śląska/Forzy Wrocław i MKS MOS Wrocław. Zdążył też już liznąć gry na seniorskich parkietach. W sezonie 2019/2020 występował w Moto-Jelczu Oława (II liga – 7 meczów, 14 bramek), a w sezonie 2020/2021 w Śląsku/Forzy II Wrocław (III liga – 8 meczów, 30 bramek) Z kolei Marcel Dobrzański to wychowanek Chrobrego Głogów, gdzie występował w zespołach młodzieżowych oraz w drużynie trzecioligowych rezerw. Następnie przeniósł się do SPR-u Oleśnica, gdzie z dobrymi efektami (20 meczów/42 bramki) poznawał drugoligowe parkiety. W okresie przygotowawczym wszyscy udowodnili, że są solidnym uzupełnieniem i wzmocnieniem drużyny. W odwodzie pozostaje jeszcze leczący kontuzję obrotowy Dominik Danis oraz kilku najbardziej uzdolnionych juniorów młodszych, którzy w razie konieczności mogą zostać włączeni do kadry.
ROZMOWA Z TRENEREM ZESPOŁU – KRZYSZTOFEM TEREBUNEM
Jesteśmy na ostatniej prostej okresu przygotowawczego. Można już go jednak powoli podsumowywać. Zatem, czy udało się wykonać wszystko, co zaplanowałeś przed sobą i zespołem?
Zrobiliśmy dużo, ale nie wszystko. Jest jeszcze kilka elementów, które wymagają pracy, doszlifowania, ale cóż… To wszystko trzeba będzie robić już na bieżąco, bo liga startuje już za kilka dni.
Rozegraliście dziesięć sparingów, wszystkie z bardzo solidnymi przeciwnikami. Bilans to siedem zwycięstw trzy porażki. Sparingi to tylko sparingi, ale ten bilans naprawdę robi wrażenie!
Zwykle w okresie przygotowawczym wygrywaliśmy 1-2 sparingi, większość przegrywaliśmy. Teraz było całkiem inaczej. To dla mnie coś zupełnie nowego i sam jestem ciekaw, jak to się przełoży na ligę. Mam nadzieję, że będzie naprawdę dobrze…
Jak dobrze?
Cel podstawowy na ten sezon to być wyżej w tabeli niż w poprzednim. Chcemy okrzepnąć w gronie zespołów ze środka tabeli i sprawić jak najwięcej niespodzianek!
Przed sezonem doszło do kilku zmian kadrowych. Jak nowi zawodnicy wprowadzili się do zespołu?
Praktycznie wszyscy znają się się od lat, czy to z z gry wcześniej w naszym klubie, jak wracający po kontuzjach zawodnicy, czy z gry przeciw sobie w rozgrywkach młodzieżowych. Wejście do zespołu tych chłopaków nie było więc żadnym problemem. Co więcej, twierdzę, że atmosfera jaka jest w drużynie jest jeszcze lepsza niż była. I to naprawdę cieszy!
Wśród wracających do gry po kontuzji zawodników jest i Wojtek Jabłoński. Dzięki niemu w bramce jest prawdziwy kłopot bogactwa i w sumie aż czterech bramkarzy. Podstawowa kadra liczy aktualnie siedemnastu zawodników, w protokole meczowych może się znaleźć szesnaście nazwisk…
Zasada jest prosta. Jeśli wszyscy będą zdrowi, to na mecze będę brał trzech bramkarzy, którzy aktualnie będą w najlepszej dyspozycji. Czwarty będzie musiał usiąść na trybunach. Chłopaki znają to zasadę. Z pewnością każdy będzie wolał uniknąć trybun, ale to dobrze, bo dzięki temu walka o miejsce w składzie i wyjście na parkiet jest zażarta. To tylko może pomóc zespołowi!
/ŚKPR/