Zarząd powiatu zamierza zwolnic Jacka Domejkę z funkcji dyrektora świdnickiego szpitala, o czym dzisiaj obszernie informuje Swidnica24.pl. Główny powód to – zdaniem wicestarosty i starosty świdnickiego, fatalne wyniki kontroli finansowo-płacowej. Co na to Jacek Domejko, który piastował funkcję dyrektora szpitala przez 11 lat?
Czy Pana zdaniem zarzuty i nieprawidłowości księgowe i finansowe są słuszne?
– Obszerne wyjaśnienia negujące zasadność większości zarzutów zostały przekazane organowi założycielskiemu.
Czy lekarze na kontraktach otrzymywali po 70, a nawet ponad 100 tysięcy złotych?
– Doszło w poprzednich latach raz do takiej kumulacji za kilka faktur zapłaconych z całego roku w jednym miesiącu.
Dlaczego niektórym lekarzom wypłacano bardzo wysokie prowizje ( została podana kwota ponad miliona złotych za 3 lata) i na jakiej podstawie były wypłacane?
– Część ruchoma wynagrodzenia płacona jest od efektów, a nie za siedzenie w pracy. Tam, gdzie lekarze kierujący oddziałem zgodzili się na duzo niższe stawki za prowizje od hipotetycznego przychodu, uzyskano zamianę milionowych strat na milionowe zyski. Dodatkowe wynagrodzenie było wypłacane dopiero wtedy, kiedy te dodatkowe miliony znalazły się w kasie. Często jest tak, że lekarze nie wypracowują odpowiedniej ilości zadań i ich pensje są automatycznie mniejsze. Na przykład w chwili obecnej z powodu zakazu wykonania przyjęć planowych prowizja od nadwykonań w oddziale gastroenterologicznym nie występuje.
Jednym z zarzutów jest drastyczna różnica między wysokością wynagrodzeń pracowników kontraktowych i etatowych…
Każdy pracownik medyczny ma prawo i możliwość pracowania na kontrakcie , który pozwala na inne rozłożenie ryzyka za popełniane błędy, wzmacnia samokontrolę, podnosi elastyczność i w przypadku dobrze rozpisanej prowizji zmniejsza podatność na korupcję, podnosi efektywność i wydajność. Ta forma przede wszystkim jest bezpieczna finansowo dla zakładu.
Zarząd powiatu chce, by jeszcze w tym roku z lekarzami były zawierane kontrakty na nowych zasadach, które doprowadzą do zmniejszenia kosztów. Czy to pana zdaniem możliwe?
Od lat modyfikujemy umowy, dopasowujemy je do realiów i jest to proces ciągły. To nic nowego. Wszędzie tam, gdzie udaje się nam pozyskać kolejnego specjalistę, to następuje inna wycena rynkowa. Lekarze niechętnie godzą się na prowizje, bo zmuszają ich do ciągłej pracy. Wiele osób protestuje, ponieważ chcą mieć wysokie pensje bez względu na efekty.
Jak skomentuje pan decyzję o odwołaniu z funkcji dyrektora?
Zarząd ma takie prawo i ja się podporządkuję tej decyzji, mam tylko nadzieję, że jakość i bezpieczeństwo naszego szpitala, jakie zostały osiągnięte nie zostaną zaprzepaszczone.
Nie będę się odwoływał. Niestety, odwoływałem się od moim zdaniem niezasadnych zarzutów, a skoro nie zostały one uwzględnione, to powtarzanie tych samych argumentow mija się pewnie z celem.
Jak ocenia pan 11 lat swojej pracy na stanowisku dyrektora świdnickiego szpitala?
Czuję, że zrobiłem wszystko, co moglem – podwójnie, bo bez zastępcy dyrektora ds. medycznych. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Brak umiejętności zawierania kompromisu w sprawach bylejakości w ratowaniu zdrowia i życia ludzkiego jest moją największą wadą.
Rozmawiała Agnieszka Szymkiewicz