Wałbrzyski poseł Marek Dyduch zawsze siadał z tyłu i polewał alkohol. Liderzy chronili ulubieńców, niewygodnych i zbyt ambitnych wycinają w pień. – To jest teatr. Polityka polega na skłócaniu ludzi, na tym, żeby tworzyły się obozy. To nie jest wybór ideowy, a wybór PR – mówiła w Świdnicy Beata Maciejewska, usunięta z Nowej Lewicy posłanka na Sejm RP IX kadencji. To nie pierwsza jej wizyta w Świdnicy, wcześniej gościła tu na zaproszenie partyjnej koleżanki, Beaty Moskal-Słaniewskiej.
Była już polityczka w Świdnicy gościła na zaproszenie Fundacji Symbioza i w czwartkowy wieczór, 11 grudnia, spotkała się z czytelnikami w Klubie Bolko. Rozmowa, prowadzona przez Sylwię Osojcę-Kozłowską toczyła się wokół wydanej we wrześniu tego roku książki Beaty Maciejewskiej „Kulisy Lewicy. Eliminacja, chciwość, strach”, w której opisała, co działo się na zapleczu Wiosny Roberta Biedronia, a później Nowej Lewicy.
– Robert Biedroń namawiał publicznie, żeby tej książki nie czytać, ale ona się „czyta” znakomicie. Wszyscy czytają. Nawet prezydent Beata Moskal-Słaniewska mówiła mi, że czytał Krzysztof Śmiszek – mówiła autorka w Świdnicy. Pytana o to, w co gra prezydent Świdnicy, która zdecydowała się na współpracę z Prawem i Sprawiedliwością, by ten układ w ostatnich dniach „wysadzić” zapowiedzią legalizacji małżeństw jednopłciowych zawartych za granicą. – Nie wiem, w co ona gra. Myślę, ze chce zostać posłanką. Ma atuty, które stanowią o tym, że może mieć szansę. Pytanie, czy ktoś gra z nią, kto z kim gra? Chcą ją kupić, czy chcą ją sprzedać? Ona pewnie nie wie i oni też pewnie nie wiedzą. Zawsze Biedroń mówił, ze w polityce trzeba robić tak: trzymać kogoś na krótkiej smyczy do samego końca i pokazać mu jego miejsce wtedy, kiedy już nie ma manewru – ocenia. – Beata nie ma tu już konkurencji w postaci Śmiszka czy Dziemianowicz-Bąk, która wystartuje z Pomorza, (…) a ludzie zapomną (układ z PiS-em, przyp red.). Jeszcze przez rok ze trzy akcje jak ta z transkrypcją katów małżeńskich i Beata Moskal-Słaniewska będzie najlepszą lewicową samorządowczynią w tej części Europy – ironizowała.
– Polityka to jest gra, to jest teatr, a nawet rodzaj marketu. Ustalenia zawsze są odgórne – jeśli się chce kogoś bronić, to się go broni, jeśli chce się utopić, to się topi. Światopogląd jest do tego, żeby ludzi dzielić. W Nowej Lewicy jest bardzo mało ideowych polityków – stwierdziła Maciejewska. W swojej książce ze szczegółami opisała własne doświadczenia, od rosnącej pozycji w Wiośnie Roberta Biedronia, po wyrzucenie z partii w związku z opublikowanymi przez byłego dyrektora jej biura poselskiego nagraniami. Mimo że postępowanie prokuratorskie w tej sprawie zostało umorzone, drzwi były już zatrzaśnięte.
Beata Maciejewska bez znieczulenia w swojej książce opisuje rodzące się układy, bezwzględność liderów, hipokryzję, skostniałą polską scenę polityczną. – Tymi saniami wciąż powożą ci sami ludzie, Tusk, Kaczyński, Czarzasty. Polityce brakuje pluralizmu. Każdy, kto próbuje wejść na scenę jak Kukiz, Biedroń czy Hołownia gaśnie jak meteor – podkreślała.
Pytana, czy książka nie jest kalaniem własnego gniazda i wodą na młyn dla partii takich jak Konfederacja czy skrajnie prawicowa, antysemicka i rasistowska Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna, odpowiedziała, że jej zależało na pokazaniu prawdy. – Każdy może wyciągać wniosek taki jaki chce, nie jestem zwolenniczką ani Konfederacji, ani tym bardziej Korony Brauna. Jestem zwolenniczką prawdziwie demokratycznej, nowoczesnej lewicy, która chce realizować swoje postulaty, a na pewno nie jest to lewica z Czarzastym i jego PZPR-owskimi towarzyszami na czele – odpowiadała.
W spotkaniu nie wzięła udziału Beata Moskal-Słaniewska . – Zapraszałam ją osobiście, ale stwierdziła, że ma już inne spotkanie – mówiła bohaterka wieczoru autorskiego w Klubie Bolko.
/asz/
