Na dni 15 i 16 czerwca wyznaczono termin rozegrania na lotnisku Aeroklubu Gliwickiego Mistrzostw Polski Modeli Latających dla Juniorów Młodszych pod patronatem Prezydenta Gliwic.
W sobotę 15 czerwca rywalizowali młodzi modelarze z całej Polski w klasach F1H i F1A/M (modele szybowców), F1G i P-30 (modele z napędem gumowym), F1K (modele z napędem silnikowym na CO2), F1Q/M (modele silnikowe z napędem elektrycznym), natomiast w niedzielę 16 czerwca modelarze w klasach F3J/M (modele szybowców do lotów termicznych) i S6A (modele kosmiczne z opadaniem na wstędze).
– W niedzielę 16 czerwca barwy Aeroklubu Ziemi Wałbrzyskiej w klasie modeli kosmicznych (S6A) reprezentowali świdniccy modelarze: Milena Halicka, Szymon Halicki i Franciszek Halicki, który bronił tytułu mistrzowskiego wywalczonego w roku 2023. Tego dnia gliwickie lotnisko – zarezerwowane do godz. 14,00 wyłącznie dla modelarzy – niestety przywitało uczestników mistrzostw obfitym deszczem, z którego to powodu rozpoczęcie zawodów, planowane wcześniej na godz. 9.00, kilkakrotnie przekładano. W tzw. międzyczasie, w oczekiwaniu na rozpoczęcie współzawodnictwa w klasie S6A dopełniono kilku niezbędnych formalności – tj. znakowania modeli, gdyż dwoma modelami rakietek zgłoszonymi do zawodów należało wykonać trzy regulaminowe loty konkursowe) oraz wielce problematycznych formalności związanych ze zdania do wspólnego depozytu silników rakietowych przez wszystkie klubu uczestniczące we współzawodnictwie. Około godz. 11.00 opady deszczu wyraźnie zmalały i organizatorzy pośpiesznie zdecydowali się na rozpoczęcie mistrzowskiego współzawodnictwa w klasie S6A, co okazało się niezwykle karkołomnym przedsięwzięciem, albowiem dopiero z tą chwilą zaczęto wydawać silniki do napędu zgłoszonych modeli. Do tej procedury, nie stosowanej nigdy wcześniej, modelarze ustawili się w chaotycznej kolejce i wybierając losowo z depozytu silniczek musieli przy wydającym depozyt umieścić go w rakietce, dokumentując to jednocześnie kartą startową, a to wszystko w kroplach ciągle padającego deszczu. Największe problemy sprawiało zawodnikom umieszczenie silnika w dyszy rakietki, gdyż dysze w wielu modelach miały większą średnicę niż średnica silnika, a istniejące luzy należało zlikwidować. Co prawda jeden z organizatorów służył zawodnikom w rozwiązaniu tego problemu rozdając skrawki papierowej taśmy uszczelniającej, ale to nie zniwelowało w 100% zaistniałego problemu, co jaskrawo uzewnętrzniło się w końcowych wynikach mistrzostw – komentuje Ryszard Halicki.
Świdnicka ekipa do rozpoczęcia startów wyznaczyła najmłodszego zawodnika – Szymona Halickiego, który jest i przez wiele lat pozostanie młodzikiem, czyli zawodnikiem do 14. roku życia. Szymon do pierwszego swojego startu zawodniczego w życiu podszedł bezstresowo i w pierwszej zaliczonej kolejce lotów uzyskał czas 47 sek., co wydawało się być obiecującym wynikiem przy aktualnych wówczas warunkach pogodowych. Jako druga z ekipy wystartowała Milena Halicka, uzyskując bardzo dobry czas 52 sek., ale niedługo mogła cieszyć się tym rezultatem, gdyż po powrocie z modelem na miejsce startu komisja techniczna stwierdziła brak w jej modelu wypalonego silnika, a to potraktowano jako odpadniecie jakiegokolwiek elementu (tłoczek, wstęga, głowica i silnik) z modelu rakietki, które w całości winne wylądować z korpusem rakietki.
– Co prawda trudno było ustalić w jakim momencie ten element wypadł z modelu, czy w czasie lotu, czy już po wylądowaniu i transporcie na miejsce startu, ale fakt jest faktem, co należy przyjąć do wiadomości. Osobiście upatruje tego w zamieszaniu powstałym podczas późnego wydawania silników startowych i konieczności umieszczania ich w dyszy rakietki w obecności wydającego depozyty, co nie sprzyjało dokładnej kontroli, czy silnik umieszczony jest stabilnie. Odpowiednio ciasne zamocowanie silnika w dyszy rakietki jest niezwykle istotne, gdyż umieszczony zbyt luźno podczas startu przeszyje rakietkę na wylot, a podczas odpalenia górnego ładunku, nie zdoła wypchnąć z korpusu rakietki jej zawartości tj. tłoczka, wstęgi i głowicy, a powstałe w wyniku wybuchu ciśnienie może wypchnąć sam silnik z dyszy. W przypadku modelu Mileny Halickiej sytuacja była nazbyt dziwna, gdyż mini eksplozja górnego ładunku silnika spowodowała wypchniecie zawartości rakietki i jej opadanie hamowane oporem wstęgi, co trwało aż 52 sek. – przekazuje Ryszard Halicki.
Wracając do startów w pierwszej kolejce lotów, jako trzeci w świdnickiej ekipie wystartował Franciszek Halicki (trzykrotny już mistrz Polski juniorów młodszych w klasie S6A), uzyskując czas lotu 47 sek. Niestety już podczas startu Franciszka Halickiego pojawiły się ponownie opady deszczu, co zmusiło organizatorów do przerwania zawodów. Po około 30 minutach przerwy, gdy opady deszczu wyraźnie osłabły, choć całkowicie nie ustały, organizatorzy postanowili wznowić starty, aby nie zakończyć mistrzostw na jednej kolejce konkursowej, a jednocześnie udostępnić lotnisko o godz. 14.00 do normalnej eksploatacji. W drugiej kolejce lotów kolejność startów świdnickich modelarzy była taka samo jak w pierwszej kolejce. Tym razem Szymon Halicki poprawił swój czas z poprzedniego lotu konkursowego uzyskując czas 54 sek. Wówczas nasi modelarze nie znali jeszcze oficjalnych wyników innych zawodników, ale wynik Szymona zdawał się być obiecujący.
– Jako druga próbowała wystartować Milena Halicka, ale silnik w jej modelu nie odpalił – zapewne coś zamokło – a ponowienie próby mogło nastąpić dopiero po wymianie silnika. W tej sytuacji, żeby nie tracić czasu, do przygotowań do startu przystąpił Franciszek Halicki, co poszło mu niezwykle sprawnie – mistrz to mistrz. Po uzyskaniu zgody komisji technicznej Franek Halicki, nie oglądając się na panujące wówczas warunki termiczne, ale uciekając przed zmagającym się deszczem, wykonał swój drugi lot, w którym uzyskał czas 49. Po locie Franka do startu sposobiła się Milena Halicka, ale deszcz utrudniał jej przygotowania startowe, co groziło zamoczeniem instalacji startowej, a to skutkowałoby brakiem możliwości wykonania i zaliczenia drugiego lotu. W tej trudnej sytuacji z pomocą przyszedł Milenie jej wujek Kamil Halicki rozprzestrzeniając nad wyrzutnią swoisty parasol ochronny ze swojej kurtki przeciwdeszczowej. W nadarzającej się chwili, gdy wiatr trochę przycichł Milena wykonała swój drugi lot uzyskując w tych trudnych warunkach czas 36 sek. Organizatorzy w takiej sytuacji pogodowej zakończyli mistrzostwa po dwóch kolejkach lotów konkursowych. Nie można tu nie wspomnieć o takiej paradoksalnej sytuacji, że przed godz. 15.00 znad gliwickiego nieba ustąpiły obfite chmury i pojawiło się w całej krasie czerwcowe słoneczko, ale w lotach modeli było już pozamiatane. Długo czekaliśmy na oficjalne wyniki świdniczan w klasie S6A, albowiem w pierwszej kolejności uhonorowano zawodników startujących w konkurencjach rozegranych w sobotę. Jako przedostatnie ogłoszono wyniki w klasie modeli kosmicznych S6A i tu wielkie zaskoczenie, albowiem tą klasę zdecydowanie wygrał najmłodszy ze świdniczan Szymon Halicki łącznym czasem 101 sek. i uzyskując tytuł Mistrza Polski na 2024 r. Na drugim miejscu uplasował się brat Szymona – Franciszek Halicki z czasem 96 sek. i uzyskując tytuł I Wicemistrza Polski. Tytuł II Wicemistrza Polski w tej klasie wywalczył Stanisław Sztukowski z Aeroklubu Śląskiego, uzyskując czas 95 sek. – dodaje Ryszard Halicki.
Dla statystycznego porządku należy dodać, że do udziału w mistrzostwach w tej klasie modeli zgłosiło się 35 zawodników z 8 klubów sportowych, z których tylko z 23 zaliczyło choćby jeden poprawny lot. Najdłuższy lot, bo trwający 54 sek. wykonał Szymon Halicki, a najkrótszym czasem lotu, trwającym 17 sek. legitymowała się Amelia Wojnicka z Gliwickiego Stowarzyszenia Modelarzy Lotniczych. Milena Halicka uzyskując czas lotu 36 sek. wydatnie przyczyniła się do tego, że drużyna Aeroklubu Ziemi Wałbrzyskiej reprezentowana przez świdniczan zajęła 1. miejsce w punktacji drużynowej w klasie S6A, potwierdzając tym samym kilkuletnią już dominację świdnickich modelarzy w tej klasie modeli kosmicznych.
/MDvR/