Przy dźwiękach utworu „Kocham wolność” zespołu Chłopcy z Placu Broni rozpoczął się „Marsz ostatniej prostej”, czyli wiec opozycyjnych kandydatów do parlamentu oraz ich zwolenników, który zorganizowany został w niedzielę w centrum Świdnicy. Wybory odbędą się w przyszłą niedzielę, 15 października.
– Jesteśmy po Marszu Miliona Serc. Dzisiaj chcemy ten marsz kontynuować w Świdnicy. Zaprosiliśmy wszystkich kandydatów z naszego okręgu, ze wszystkich opcji prodemokratycznych. Został nam ostatni tydzień do wyborów i w dalszym ciągu jest sporo osób, które nie chcą głosować, nie wiedzą na kogo zagłosować lub nie czują potrzeby głosowania. Naszym zadaniem jest, żeby ich znaleźć i przekonać, bo frekwencją jesteśmy w stanie wygrać te wybory. Przeciwnicy są dosyć mocno zmobilizowani, wiedzą co tracą, dlatego swój elektorat nakręcają bardzo mocno. Oni pójdą zagłosować i my musimy zrobić to samo – mówił Lech Bokszczanin, świdnicki radny i działacz Nowoczesnej, inicjator wielu protestów i manifestacji.
W niedzielnym „Marszu ostatniej prostej” wzięli udział kandydaci do Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej, Nowej Lewicy oraz Trzeciej Drogi – w tym m.in. Jacek Iwancz, Robert Jagła, Szymon Chojnowski, Teresa Świło, Kornelia Lech, Łukasz Cisoń, Izabela Mrzygłocka, Justyna Gąsior, Grzegorz Zając, Ewa Krzeczkowska, a także kandydatka paktu senackiego Agnieszka Kołacz-Leszczyńska – którzy zachęcali zgromadzonych mieszkańców oraz sympatyków do udziału w wyborach, oddania głosu na swoje ugrupowania, a przy tym prezentowali najważniejsze zagadnienia, którymi chcieliby się zająć po wyborach.
– Dzisiejsze spotkanie jest spotkaniem „na ostatniej prostej”. Ten marsz o wolną Polskę rozpoczął się już dawno temu. Myśleliśmy, że zakończy się cztery lata temu, ale się nie udało. Dzisiaj jesteśmy bogatsi o to, co się wydarzyło wtedy. Jesteśmy bardzo różnorodni, możecie zagłosować na różnych kandydatów i kandydatki, o różnych poglądach, różnej empatii, różnym podejściu do różnych kwestii. Macie naprawdę z kogo wybierać, dlatego proszę proszę, abyście poszli i wzięli sprawy w swoje ręce. Żebyśmy poszli razem i żebyśmy razem, jako opozycja, zwyciężyli – zachęcał poseł Michał Jaros, przewodniczący dolnośląskich struktur Platformy Obywatelskiej.
– Pamiętajmy, że są jeszcze osoby niezdecydowane, są jeszcze zwolennicy PiS-u. Ze zwolennikami PiS-u warto porozmawiać, żeby się zastanowili, ale nie przekonujcie ich zbyt długo, bo ciężko się z nimi rozmawia. TVP przez osiem lat naprawdę zrobiło złą robotę – nie tylko dla tych osób, ale dla całego społeczeństwa. Proszę was, żebyście nie przekonywali tych, którzy są przekonani. Przekonujcie tych, którzy są niezdecydowani albo tych, którzy wiedzą, że zmiana w Polsce jest potrzebna, ale mówią, że ich głos nic nie zmieni. Zmieni! Każdy głos ma znaczenie, dlatego proszę was – na tej ostatniej prostej – trzeba przekonywać nieprzekonanych, do nich trzeba dotrzeć i z nimi trzeba rozmawiać, bo bez nich nie zwyciężymy. Musimy zwyciężyć, żeby Kaczyński nie kombinował, żeby Duda nie kombinował – mówił Jaros.
– Mówią, że my reprezentujemy różne interesy. My mamy Polskę w sercach, kochamy naszą ojczyznę i jesteśmy za nią odpowiedzialni. Naszą odpowiedzialnością jest to, żeby pogonić tych, którzy rządzą od ośmiu lat, którzy niszczą demokrację, którzy niszczą wolną Polskę – tą Polskę, którą udało się zbudować od 1989 roku. My o tą Polskę dzisiaj walczymy – przekonywał szef dolnośląskiej PO. – Próbują nas zniechęcić do głosowania na jedną czy drugą partię, przekonując, że one nie wejdą. Wejdą! Wejdzie Lewica i wejdzie Trzecia Droga, a Koalicja Obywatelska zwycięży. Ale zwycięstwo to jedno. Druga kwestia to rozliczenie tego złego co zrobili: tego jak nakradli, tego jak łamali prawo. Rozliczyć trzeba też tych, którzy przyszli na różne funkcje w instytucjach i spółkach Skarbu Państwa, którzy przez brak wiedzy i niekompetencję narażali nasze państwo na straty. Najpierw zwycięstwo, potem rozliczenia. Musimy też zakończyć wojnę polsko-polską, musimy budować wspólnotę, na tym wzburzonym morzu dookoła nas musimy być razem i budować społeczeństwo, które będzie solidarne – podkreślał Jaros.
/mn/