W ubiegłym tygodniu robotnicy pracujący przy rewitalizacji podwórza pomiędzy ulicami Grodzką i Kotlarską na pozostałości budynku. Wstępnie nadzór archeologiczny ocenił, że to obiekt z XIX wieku ze współczesnym stropem. Czy jednak jest szansa na dokładniejsze badania? W tym obszarze znajdował się niegdyś renesansowy dom dawnego burmistrza Świdnicy Erazma Fereunda. Pamiątką jest kamienny portal, wbudowany w powojenną plombę.
Ulica Grodzka była jedną z głównych arterii komunikacyjnych miasta, wytyczonych już w momencie jego powstawania. Od czasów średniowiecza jej zabudowę tworzyły patrycjuszowskie domy, które z czasem rozrosły się do pięknych kamieni najbogatszych świdniczan, pełniących wiele ważnych urzędów dawnej Świdnicy. Do maja 1945 roku zespół tych kamienic, zachował się w niemal niezniszczonym układzie z XV-XVI wieku. Kres części zabudowy przyniósł pożar jednej z kamienic (obecnie Grodzka 7), jaki mieli spowodować pijani żołnierze sowieccy, którzy zwycięstwo uczcili w znajdującej się tu winiarni i piwiarni (inna wersja mówi o tym, że pożar wybuchł pod koniec wojny, ale jeszcze przed wkroczeniem sowietów) – opisuje Andrzej Dobkiewicz, redaktor naczelny Świdnickiego Portalu Historycznego.
I dodaje – W wyniku pożaru uszkodzeniu uległo kilka sąsiadujących ze sobą kamienic. 30 września 1952 roku zatwierdzono do rozbiórki jedną z uszkodzonych kamienic – Grodzka 7, ostatecznie jednak rozebrano ich cztery lub pięć. O skali zagrożenia złym stanem technicznym uszkodzonych domów niech świadczy fakt, że na początku 1953 roku wprowadzono na Grodzkiej zakaz ruchu samochodów. W ich miejscu wzniesiono w latach 60. XX wieku brzydki budynek mieszkalny, który dziś szpeci południową pierzeję ulicy. I to właśnie na zapleczu tego budynku, koparka zerwała fragment sklepienia z cegły nad piwnicą. Znajdowała się ona na tyłach dawnej skrajnej kamienicy, pierwszej od strony Rynku w ciągu tych, które zostały wyburzone. Piwnica ta nie należała więc do słynnej kamienicy burmistrzowskiej rodziny Freundów (Grodzka 7), po której szczeliwie ocalał XVI-wieczny portal.
– Piwnica pochodzi z czasów przedwojennych, cegły użyte do budowy ścian wskazują na XIX wiek – mówił 1 lutego archeolog Krzysztof Kamiński, współpracujący z pełniącym nadzór archeologiczny Dobiesławem Karstem (obecnie na urlopie). – Natomiast sklepienie jest powojenne. Wykorzystane do jego budowy cegły-dziurawki zaczęły być stosowane dopiero w PRL. Widoczne przez otwór ślady wskazują, że w piwnicy był składowany węgiel. Na pewno nie widać tu pozostałości np. średniowiecznych.
Krzysztof Kamiński początkowo informował, że miejsce nie będzie badane archeologicznie i zostanie zasypane, ale ostatecznie miasto zgłosiło odkrycie do wałbrzyskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu.
– Inwestor nas zawiadomił w terminie ustawowym. Dokonano w trybie ustawy oględzin zgłoszenia i spisano protokół. Za parę dni podejmiemy decyzję, co dalej. Zalecono inwentaryzację piwnicy w ramach prowadzonych badań archeologicznych przy zamierzeniu – poinformował Marek Kowalski, st. insp. d/s zabytków Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu, Delegatura w Wałbrzychu. Wlot do piwnicy tymczasowo został zabezpieczony płytą kamienną i barierkami.
/red./
fot. mn