– Śpiewam o tym, co jest dla mnie ważne: o relacjach między ludźmi, między Bogiem a człowiekiem, o tym, co zmusza do refleksji i krytycznego spojrzenia – mówi Tomasz Żółtko. Muzyk i poeta związany z nurtem piosenki autorskiej, wystąpi 22 czerwca w Kościele Pokoju.
W jednym z felietonów napisał: „Zaczynałem w pamiętnym czasie przełomów – czyli w 1989 – tym. Ale ten rok stanowi także dla mnie osobiście szczególną cezurę. W wyniku osobistych klęsk byłem wtedy wrakiem człowieka. Właściwie do niczego się nie nadawałem… I w takich oto okolicznościach – totalnego chaosu społecznego i totalnego chaosu w mojej duszy, za namową przyjaciół, zacząłem grać koncerty. Rozpaczliwie potrzebowałem bowiem jakiegoś odreagowania, zajęcia się czymś, co pozwoliłoby mi nie myśleć o koszmarze, w którym wtedy tkwiłem. Po ludzku rzecz ujmując, to się nie powinno udać… A jednak… Pomimo, że byłem w depresji oraz bez żadnych środków do życia, na pożyczonej gitarze zacząłem grać publicznie swoje „ówczesne”, smętne piosenki. Robiłem to dla siebie, żeby uciec od wspomnień, lecz wielu słuchaczy w tym moim „roztkliwianiu się nad sobą”, odnajdywało coś ważnego oraz odnajdywało drogę do Dobrego Boga. (…) Wzrusza mnie w Chrystusie to, że On daje szansę nieudacznikom pogardzonym przez świat. Jestem Mu tak bardzo wdzięczny, że pochylił się nad takim nieudacznikiem jak ja. Dał nowe życie, dał nowy początek, dał radość i sens… Dzięki Jego opiece i łasce, dzięki temu, że zdarzyło się tak wiele rzeczy, które się nie powinny zdarzyć, dziś jestem szczęśliwym i spełnionym człowiekiem.”
Dziś Tomasz Żółtko ma na koncie trzynaście płyt i sześć tomików wierszy. W Świdnicy przedstawi utwory z najnowszej płyty „Atrofia doczesności”, a także z poprzednich, m.in. swój największy przebój z lat 90., balladę „Kochaj mnie i dotykaj”. – Jestem szczęściarzem, bo mogę robić zawodowo to, co mnie pasjonuje. Działam na obrzeżach showbiznesu; piszę nie to, co dyktują mody, tylko serce. Potrzeba tworzenia jest we mnie silniejsza niż kalkulacja – mówi muzyk, który ukończył studia teologiczne na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie.
W 1991 roku radiostacje zbojkotowały jego utwór „Bóg kocha chorych na AIDS”.
– To były czasy, gdy AIDS oznaczał wyrok i gdy uważano, że to bicz Boży na niemoralnie prowadzenie się. Fala zachorowań szła w parze z falą lęku i wykluczenia. Pewnego dnia w Alejach Jerozolimskich w Warszawie zobaczyłem wychudzonego chłopca w podartym dresie. Na szyi miał tabliczkę, że ma wirusa HIV i prosi o pomoc. Ludzie, którzy zebrali się wokół, rzucali w jego stronę straszne słowa. Brzydziłem się nimi, ale także samym sobą, bo nie potrafiłem mu pomóc, zareagować. Poruszyło mnie to na tyle, że skomponowałem ten utwór, który został odrzucony przez rozgłośnie i świeckie, i katolickie, jako zbyt obrazoburczy – opowiada Tomasz Żółtko. Przyznaje, że jako przeciwnik wszelkich fundamentalizmów bywa zwalczany przez ortodoksów, natomiast przez osoby areligijne jest postrzegany jako dewota. „Klasyczny samotny wilk”, mówi o sobie.
W Kościele Pokoju zagra już po raz czwarty. – Przyjeżdżam tu od wielu lat i widzę, że ma dobrych gospodarzy: pięknieje z roku na rok – uważa Tomasz Żółtko. – Cokolwiek bym nie powiedział o świdnickim kościele, zabrzmi banalnie: to po prostu wyjątkowe miejsce, jedyne w swoim rodzaju.
Muzyk wystąpi w Kościele Pokoju 22 czerwca o g. 18, wstęp wolny.