Tak mozolnego remontu kamienicy dawno nie było. Powoli jednak zabytkowy budynek przy ul. Łukowej w Świdnicy odzyskuje blask. Zaczął się montaż imponujących okien, które kilka miesięcy temu wzbudziły zachwyt konserwatora zabytków.
„– Skala i kompletność zachowanego wystroju sprzed bez mała 500 lat sprawia, że ta kamienica jest ogromnie cenna i nie mówimy tu o skali Dolnego Śląska, ale nawet Polski – entuzjazmu nie kryje Dorota Wandrychowska, konserwator dzieł sztuki. – XV-wieczny właściciel kamienicy przy ul. Łukowej był bardzo bogaty. O tym świadczą na przykład granitowe, masywne okna, do dziś ukryte w murach. Były wykute z olbrzymich bloków granitowych. Takie okna ma Wawel.” – pisaliśmy w grudniu ubiegłego roku.
Nagromadzenie architektonicznych skarbów stało się problemem dla wspólnoty mieszkaniowej. Na szczęście wsparcie finansowe na odnowienie i zachowanie zabytkowego budynku przekazało miasto Świdnica, samorząd województwa i wojewódzki Konserwator Zabytków. Prace prowadzone są etapami. Wczoraj rozpoczął się montaż brakujących granitowych elementów w imponujących oknach.
Z kamienicą wiąże się legenda o świdnickim gryfie. To tu, w piwnicy karczmy, miała się znajdować studnia z niezwykle czystą wodą. Dziewczęta, które przychodziły jej naczerpać, zaczęły znikać bez śladu. Jeden z mieszkańców podejrzał, że niewiasty porywa mieszkający w studni stwór – gryf. W mieście zapanowała wielka trwoga. Tak się złożyło, że w tym czasie w Gospodzie Pod Złotym Gryfem młodzieniec podczas gry w kości zabił dworzanina księcia Bolka I i za swój czyn został skazany na śmierć. Książę zadecydował jednak, że go ułaskawi, po jednym wszakże warunkiem. Młodzieniec miał zabić gryfa. Sprytu mu nie brakowało. Ubrał się w błyszczącą zbroję i zszedł do piwnicy. Gdy gryf ujrzał w błyszczącej zbroi swoje odbicie, osłupiał, a ten moment wykorzystał młodzieniec, zadając mieczem śmiertelny cios. Na pamiątkę tej historii na rogu kamienicy pod rzeźbą św. Jana Chrzciciela, patrona Świdnicy, umieszczono rzeźbiarską scenę walki młodzieńca z gryfem. Rzeźba zachowała się do dzisiaj.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]
Zdjęcia Anna Pawłowska