Tu uczyli się pływać, spędzali czas z przyjaciółmi, ale też spotykali się „na ubitej” ziemi. Świdniczanie z sentymentem wspominają staw, nazywany Hyclem, o którym napisał na portalu Swidnica24.pl Artur Ciachowski. Dziś prezentujemy dwa wspomnienia, nadesłane do redakcji. Cały czas czekamy na kolejne pod adresem [email protected].
„Mam 21 lat, jestem młoda więc może się wydawać, że o Hyclu nie wiem nic. Nic bardziej mylnego – Hycel to moje dzieciństwo 🙂 Będąc dzieckiem chadzałam tam na spacery z tatą, opowiadał mi o swojej młodości. Kiedyś w Świdnicy był trzy „gangi”: Kingi, Waleriana i Makaroniarze, tata był w Kingach (najmocniejsza grupa). Na Hyclu spotykał się ze swoją ekipą, pływał, chodził na randki, jeździł dawnym Komarkiem. Tam był jego świat.
Jeśli chodzi o mnie – tam nauczyłam się pływać. Tak! Dokładnie tam, oczywiście nauczył mnie tata wrzucając swoją odważną córkę do jeziora 🙂 – DAŁAM RADĘ za pierwszym razem, dopłynęłam na tzw. „pieniek”, gdzieś pośrodku stawu pod wodą był drewniany pal, na którym można było stanąć. Na ten drewniany pal miał stanąć każdy kto wszedł pierwszy raz do stawu, rzekomo taka była zasada. Dorastając również chodziłam tam ze znajomymi, napić się piwka, zrobić ognisko. Zwyczajnie odpocząć, dla mnie to piękne miejsce, spędziłam tam dzieciństwo, jeszcze nie dawno spędzałam tam czas. Tam czuję się szczęśliwa, odpoczywam. Kiedy potrzebuję się wyciszyć – idę tam. Przyznaję, nie byłam tam od ostatniego lata – brak czasu, codzienne obowiązki. Pamiętam, jak przychodził tam Pan – zagorzały wędkarz. W stawie pływał gigantyczny Karp, nazywali go „profesorem”. Karp był legendą Hycla – nikt nigdy go nie złowił 😉
TO było nasze dzieciństwo, nie tablety. iphony, komórki, zakupy i tym podobne. Mieliśmy prawdziwe dzieciństwo, realne. Dziękuję Bogu, że urodziłam się w czasach, gdzie technologia nie była tak rozwinięta jak teraz, gdzie rodzice poświęcali czas swoim dzieciom wychodząc z nimi na spacery a nie kupując najdroższe rzeczy, żeby dzieci się „odczepiły”. Hycel – moje miejsce wspomnień, moje dzieciństwo. Miejsce to zaczęło być zaniedbywane w momencie, gdy wybudowali Colgate-Palmolive. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto zainwestuje w to czas i pieniądze, wyczyści to miejsce, zadba, odnowi miejsce spotkań. Tam prowadziłam znajomych, którzy nigdy tam nie byli. Liczę na to, że kiedyś jeszcze będę mogła tam popływać.”
Anna
„Bardzo urokliwe miejsce. Aż żal, że nikt nie wpadł na pomysł zrobienia tam porządku, aby mieszkańcy mogli mieć miejsce do spacerów. Mam wspomnienia związane z Hyclem. W dzieciństwie ( lata 70 – te ) chodziłam tam z tatą i siostrą na łyżwy. Zimy były bardzo mroźne , więc lód był wystarczająco gruby. W rodzinnym archiwum zachowały się jeszcze zdjęcia z tamtych eskapad .
Latem na Hycla ganialiśmy (mieszkałam na Wrocławskiej ) bawić się w ” podchody”. Dzisiejsza młodzież nie zna pewnie tego terminu… Fajne wspomnienia !
Może warto szerzej rozpropagować ten temat, wtedy, niewykluczone, ktoś zgłosi pomysł rewitalizacji tego miejsca choćby w budżecie obywatelskim. Dziękuje za przywołanie wspomnień, zdjęcia są bardzo ładne.”
Pozdrawiam . Beata.