Około tysiąca pielgrzymów oraz mieszkańców uczestniczyło w mszy św. odprawionej w kościele Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Świdnicy. Poniedziałek jest ostatnim oficjalnym dniem pobytu młodych ludzi w diecezji. Podczas ostatniej wspólnej mszy biskup Ignacy Dec powitał wiernych w ich ojczystych językach, czyli po niemiecku, czesku, włosku, hiszpańsku, francusku i angielsku.
A w homilii przypomniał słowa papieża Franciszka, o tym że wszyscy jesteśmy misjonarzami. Mówił także o potrzebie wielkości, której ludzie szukają gromadząc pieniądze, zdobywając władzę, albo sławę. A tymczasem jest to kiepska namiastka wielkości. Bo prawdziwą wielkość –mówił – zdobywa ten, kto potrafi dzielić się miłością.
Msza jak na tak podniosłą uroczystość przystało, miała międzynarodowy charakter. Kazanie w języku niemieckim wygłosił biskup, natomiast na angielski i hiszpański przełożył tłumacz, Polak na stałe osiadły w Niemczech, władający siedmioma językami.
Po mszy ustawiła się kolejka do baru – na pielgrzymów czekała typowo polska potrawa gulasz z kaszą gryczaną. Ksiądz Wojciech Iwanicki koordynator regionu świdnickiego twierdził, że nasza kuchnia wzbudziła u pielgrzymów niekłamany zachwyt – Smakowało im wszystko, pierogi, gołąbki, a nawet smalec. I mówili, że zostają w Polsce, bo tu bardzo dobrze dają jeść.
Nie tylko kuchnia zachwyciła pielgrzymów. Kris i Eva, hinduskie małżeństwo, które mieszka w Bahrajnie, przyjechało do Polski z 20 miesięcznym synkiem Jeremiaszem. To była dla nich prawdziwa wyprawa, najpierw lecieli do Amsterdamu, a stamtąd do Pragi, aby wreszcie wylądować w Polsce. Pytani o wrażenia twierdzą, że podoba im się dosłownie wszystko – ludzie, miejsca, a Świdnicą są po prostu zachwyceni. – To jest przepiękne miasto, nie wiedzieliśmy, że u was może być tak pięknie – mówią zgodnie oboje.
– Atmosfera tych dni była niezwykła – opowiada ksiądz Wojciech – Ta młodzież natychmiast się zintegrowała, nie było żadnych barier językowych, kulturowych, dosłownie nic ich nie dzieliło.
Wokół stołów i wśród pielgrzymów uwijały się świdnickie wolontariuszki, a wśród nich – Zuzia i Agnieszka, które pomagały w wydawaniu posiłków. Jak opowiadają – przygotowania rozpoczęły już we wrześniu. Teraz ich praca dobiegła końca – jeszcze tylko odprawią pielgrzymów do Krakowa i same też podążą ich śladem – Wyruszamy w czwartek o 3 rano. Będziemy jechać razem z papieżem – śmieją się zadowolone z kalamburu.
Jako pierwsi miasto opuścili Czesi, wieczorem odjadą Niemcy, a ostatnie grupy – dopiero jutro rano. Tymczasem do godz. 17.00 na przykościelnych błoniach będzie trwała zabawa. Każda grupa narodowościowa przedstawi własny program artystyczny. Młodzi ludzie czują się w mieście bardzo swobodnie, nic zresztą dziwnego – nad ich bezpieczeństwem czuwa straż miejska i funkcjonariusze policji.
zdjęcia Anna Pawłowska; fil