Na dwóch obozach harcerskich w Niesulicach odnotowano kilkadziesiąt zachorowań na jelitówkę. Problem dotyczy harcerzy z Poznania i Wrześni. – Nasi podopieczni są zdrowi, zdarzyło się dosłownie kilka przypadków na 150 wypoczywających – mówi harcmistrz Piotr Pamuła, wicekomendant Hufca ZHP w Świdnicy.
Nad jeziorem Niesłysz funkcjonują niezależne letnie obozy harcerzy Wrześni, Poznania i Świdnicy. W tych dwóch pierwszych zachorowało około 70 osób, dwoje dzieci rodzice zabrali do domu. – To nie jest zatrucie. Tu mamy do czynienia najprawdopodobniej z chorobą bakteryjną, ale nie mogę tego dokładnie stwierdzić, ponieważ nie jestem lekarzem. Codziennie mamy 2-3 uczestników, którzy chorują i mniej więcej po jednej dobie dochodzą do siebie – mówi w rozmowie z tvn24.pl Maciej Siwiński z Hufca Poznań-Jeżyce.
Pod opieką świdnickiego hufca wypoczywają w tej chwili „cywile”. – Było kilka przypadków i to jest klasyczna, jednodniowa jelitówka, ale zdarzają się też inne, niegroźne przypadłości. Na pewno przyczyną nie jest ani woda z jeziora, ani nasze jedzenie. Cały czas jesteśmy pod kontrolą sanepidu, mamy wszystkie niezbędne badania. U nas żaden z rodziców nie zdecydował o zabraniu dziecka do domu – mówi Mariola Pamuła, komendantka Hufca ZHP w Świdnicy.
/opr. asz/