Wystartowała tegoroczna edycja Międzynarodowych Świdnickich Nocy Jazzowych. O pierwszym koncercie i o tym co nas jeszcze czeka rozmawiamy z twórcą tej imprezy Arturem Janickim.
Koncert Scota Henderssona miał być zadośćuczynieniem dla artysty i publiczności za niedostatki sali, w której odbył się jego poprzedni występ. Tymczasem od połowy koncertu na scenie czuło się nerwowość, problemy sprawiał wzmacniacz basowy. Co się stało?
– To chyba jakieś fatum, które ciąży na tym artyście, bo już na próbie były problemy z zasilaniem, któryś ze wzmacniaczy, być może właśnie basowy robił przepięcia. Po próbie wydawało się, że sytuacja jest opanowana, aż tu pod koniec koncertu zaczęły się szumy i zniekształcenia słyszalne w odsłuchach, co bardzo przeszkadzało Scotowi. Ale po koncercie muzycy byli zadowoleni, chwalili publiczność i salę. Ja też jestem zadowolony, bo po raz pierwszy mogłem podpatrzeć, jak można realizować dźwięk bez klasycznego miksera, tylko z użyciem tableta i laptopa. To chyba był też pierwszy raz w ŚOK-u, kiedy miksera nie było na sali.
Ze sceny zapowiedziałeś kolejne koncerty, zdradź proszę nieco więcej szczegółów.
– Następny koncert jeszcze w maju. W poszukiwaniu nowych przestrzeni dla muzyki trafimy do Galerii Świdnickiej, gdzie już po zakończeniu normalnej działalności handlowej, na scenę wkroczy duży band i zagra energetyczną dawkę jazzu o bardzo tradycyjnych korzeniach. 13 maja o godzinie 21.20 przed świdnicką publicznością wystąpi Dziubek Band, chyba najlepsza w tej chwili polska formacja diexielandowa. Trzynastu muzyków na scenie i miłość lidera zespołu do instrumentów dętych to gwarancja doskonałego brzmienia. W programie klasyka jazzu tradycyjnego i nieco muzyki filmowej zaaranżowanej specjalnie dla Dziubek Band.
W czerwcu wystąpi długo oczekiwany trębacz Maciej Fortuna w nietypowym miejscu i z nietypowym materiałem. Przygotowania do tego koncertu trwały ponad rok. Czy zapowiada to coś szczególnego?
– Rzeczywiście pierwsze przymiarki robiłem już rok temu, kiedy dostałem fragment materiału Maćka na trąbkę i organy. Materiał jest osnuty na polskich pieśniach religijnych, ale aranżacje są na wskroś nowoczesne, trąbka przebija się przez monumentalne głosy organów i tworzy jakby echo dawnych kompozycji. To właśnie troska o brzmienie – zarówno instrumentu jak i wnętrza, gdzie koncert będzie się odbywać, spowodowała takie wydłużenie okresu przygotowań do koncertu. Ale udało się, po licznych przymiarkach uzyskaliśmy gościnę w najlepszym miejscu jakie można sobie tylko wyobrazić dla takiej muzyki. Koncert zaplanowałem na niedzielę, 19 czerwca w świdnickiej katedrze i mają mu towarzyszyć wyświetlane obrazy – wizualizacje muzyki, obrazy muzyków transmitowane z empory organowej oraz muzyczno-malarskie inspiracje.
Czy w wakacje odpoczniemy od jazzu?
– Tak, każdemu przyda się trochę oddechu. W planie mam tylko kilka okazjonalnych koncertów na patio u podnóża wieży ratuszowej, i większe wydarzenia pod koniec sierpnia, kiedy to wystąpi najpierw formacja The Brag Pack a potem Dominik Bukowski Quartet feat. Amir el Sarrif.
rozmawiał Witold Tomkiewicz