– Zarządzeń wojewody dotyczących zakazu używania wyrobów pirotechnicznych nie ma już po raz drugi i więcej nie będzie – zapowiada biuro prasowe wojewody dolnośląskiego dodając, że te kwestie reguluje stosowana ustawa i kodeks wykroczeń. Jak interpretować te przepisy? Zgodnie z ustawą o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego powinno się mieć zezwolenie lokalnych władz nawet na odpalenie jednej petardy, a każdy fajerwerk może być traktowany jak zakłócenie ciszy i spokoju. – Nie dajmy się zwariować, potrzebny jest zdrowy rozsądek – odpowiada Marek Fiłonowicz ze Straży Miejskiej.
Do 2012 roku kwestię regulowało zarządzenie wojewody, zakazujące używania materiałów pirotechnicznych od ok. 20 grudnia do 10 stycznia. Wyjątek stanowiła noc sylwestrowa, kiedy każdy dorosły mieszkaniec Dolnego Śląska miał prawo odpalać sztuczne ognie. Dzięki zarządzeniu Straż Miejska nie miała wątpliwości, kiedy upominać lub karać mandatem za nieprzestrzeganie zakazu. Teraz tę kwestię regulują wspomniana już ustawa i art. 51 Kodeksu wykroczeń o zakłócaniu ciszy, spokoju i porządku publicznego. Gdyby egzekwować je literalnie, to o puszczaniu jakichkolwiek fajerwerków można zapomnieć. Na każdy trzeba by zdobywać zezwolenie, także w sylwestrową noc. Za złamanie przepisów grozi mandat od 20 do 500 złotych, a jeśli sprawa trafi do sądu, może się zakończyć grzywną do 5 tysięcy złotych. – Oczywiście na każde zgłoszenie o tym, że fajerwerki czy petardy zakłócają ciszę i porządek publiczny, będziemy reagować, także w Sylwestra. Jednak w całej tej kwestii potrzebny jest po prostu zdrowy rozsądek – mówi Marek Fiłonowicz ze Straży Miejskiej. Do tej pory żadnych zgłoszeń o łamaniu przepisów przez amatorów sztucznych ogni nie było.
/asz/