Ciężki sprzęt pojawił się na działce w Zebrzydowie, gdzie ponad pół roku temu zostało zwiezionych 400 ton osadów komunalnych, skażonych jajami pasożytów jelitowych. O usunięcie śmierdzącej mazi walczyli mieszkańcy wsi, a starosta świdnicki złożył zawiadomienie do prokuratury. – Osad został zareklamowany i wraca do producenta – mówi Przemysław Koelner, prezes Wrocławskiego Klubu Koszykówki (klub jest współwłaścicielem działki).
Przypomnijmy. Mieszkańców Zebrzydowa w sierpniu 2013 roku zaniepokoiły głębokie wykopy w kształcie wanien. Jak tłumaczył wówczas wójt, właściciel działki ma pozwolenie ze starostwa na rekultywację i składowanie odpadów pobudowlanych. Całość miała być zasypana ziemią i obsadzona drzewami. Tak się jednak nie stało. Po pierwszym alarmie sprawą zajął się wydział ochrony środowiska świdnickiego starostwa, który poinformował właścicieli, że w tym miejscu nic innego niż gruz nie może zostać przywiezione. Okazało się, że wtedy już trwały starania o uzyskanie pozwolenia na składowanie i przetwarzanie użyźniacza gleby, wytwarzanego z osadów komunalnych przez firmę Ziemia Polska w Ożarowie. Gmina odmówiła. Pod koniec sierpnia do dołów zwieziono śmierdzącą ciecz. Proceder miał miejsce głównie nocami. Mieszkańcy natychmiast zaalarmowali gminę. Wójt nakazał rozkopanie drogi dojazdowej, by zablokować kolejne transporty. Sprawa trafiła także do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Po badaniach okazało się, że w osadzie są żywe jaja pasożytów jelitowych. Na zebraniu w październiku właściciele działki, Wrocławski Klub Koszykówki i firma Partners tłumaczyli, że w dole znajduje się dopuszczony do obrotu i niegroźny dla ludzi użyźniacz. Zapowiadali wówczas, że zostanie usunięty w ciągu dwóch tygodni. Tak się jednak nie stało.
Mieszkańcy przez wiele tygodni naciskali na wójta, radnych i samą firmę, by wreszcie usunąć osad. Bali się o rosnące zagrożenie dla zdrowia i narzekali na coraz większy fetor. Jeszcze w lutym wójt wszczął procedurę, zmierzającą do wydania nakazu wywózki. Dokument ma być gotowy pod koniec marca. WKK deklarował jednak, że nie będzie czekał na nakaz i podawał kolejne terminy usunięcia osadu.
Pojawienie się ciężkiego sprzętu zaskoczyło zarówno mieszkańców, jak i gminę. Zaniepokojeni ludzie wezwali na miejsce policję. – Nie mamy żadnej informacji, co tam się dzieje i dokąd zostanie zabrana ta maź – alarmuje sołtys Katarzyna Cieplińska. Jak zapewnił Swidnica24.pl prezes Przemysław Koelner, osad wróci do producenta w Ożarowie. – Natomiast my wystąpimy do starostwa w Świdnicy o wydanie pozwolenia na rekultywacje tego terenu na takich zasadach, na jakich miał to zrobić poprzedni właściciel działki. Chcemy uzyskać zgodę na zwiezienie około 2 tysięcy ton materiałów nieorganicznych, czyli np. gruzu, który następnie zostanie przysypany metrową warstwą ziemi i obsadzony zielenią – tłumaczy. Zapewnia, ze żadne odpady nie trafią w to miejsce bez stosownych decyzji.
Skazony osad ma zostać zabrany z Zebrzydowa do końca tygodnia.
asz