Dobre 45 minut, a następnie znacznie słabsza druga część gry i ostatecznie wysoka porażka Polonii Świdnica z rezerwami Zagłębia Lubin. Do przerwy mieliśmy remis 1:1, po zmianie stron rywale zdołali trafić czterokrotnie i ostatecznie zwyciężyć gładko, bo w wymiarze 5:1. Po zmianie stron brakło przede wszystkim sił, kilka błędów popełniła trójka sędziowska, niestety przy dwubramkowym prowadzeniu gospodarzy „siadła” też motywacja i wiara w wywiezienie z trudnego terenu jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.
Mecz ułożył się dla rywali znakomicie. W 3. minucie Kot wybronił strzał zawodnika Zagłębia, jednak wypluta przez naszego golkipera piłka znalazła się pod nogami Kowalczyka, który z najbliższej odległości skierował ją do siatki. Po kwadransie gry coraz wyraźniej do głosu zaczęli dochodzić biało-zieloni. W 17. minucie piłka po dalekim wyrzucie z autu Skrypaka znalazła się szczęśliwie pod nogami Grzegorza Borowego, ale całe niebezpieczeństwo zdołali zażegnać lubińscy defensorzy. Kilkadziesiąt sekund później z 30 metrów uderzył Morawski, a niepewną, ale ostatecznie szczęśliwą interwencją popisał się bramkarz miejscowych. W 22. minucie znakomite okazje miał Grzegorz Borowy. Nasz defensywny pomocnik przegrał pojedynek z golkiperem gospodarzy, próbował jeszcze dobijać, ale znów lepszy okazał się przeciwnik. Nadeszła 24. minuta i wyrównanie dla świdniczan. Rzut wolny dla Polonii pięknym strzałem z 20 metrów na bramkę zamienił Jaros, a to trafienie mogło zrobić wrażenie nawet na obecnym podczas tego pojedynku nowym trenerze pierwszej drużyny Zagłębia Lubin Oreście Lenczyku.
Niezwykle liczna grupa kibiców Polonii Świdnica i Górnika Wałbrzych (około 150 osób!), która zjawiła się na lubińskim obiekcie chwilę po doprowadzeniu do wyrównania, mimo fantastycznego dopingu oglądała już niestety gole jedynie dla miejscowych. Druga połowa podobnie jak pierwsza rozpoczęła się od mocnego ciosu zdecydowanego faworyta tego starcia. W 50. minucie Kot dwukrotnie odbił strzał rywala, ale piłka ostatecznie wylądowała pod nogami Kowalczyka, który znów wyprowadził Zagłębie na prowadzenie. Fatalny błąd w tej sytuacji popełnił arbiter boczny, który nie dopatrzył się pozycji spalonej strzelca bramki, a ten w momencie odbitej przez Kota piłki był zdecydowanie najbliżej naszego golkipera. Ostatnią dobrą sytuację wypracowaliśmy sobie w 55. minucie, kiedy to piłka po strzale głową Grzegorza Borowego przeleciała minimalnie obok słupka. Jak się okazało na finiszu, wynik spotkania ustalony został na kwadrans przed końcem konfrontacji. W polu karnym faulowany był jeden z lubinian, rzut karny wykorzystał Piątek i zrobiło się 3:1. Z biało-zielonych „zeszło powietrze”, a Piątek zdołał jeszcze dwukrotnie wpisać się na listę strzelców kompletując hat-tricka. Najskuteczniejszy snajper tegorocznych rozgrywek trafił głową w 82. minucie i ponownie okazał się lepszy od Kota z jedenastu metrów ustalając w 86. minucie końcowy rezultat na 5:1 po dyskusyjnym rzucie karnym dla gospodarzy. Niemniej jednak Zagłębie wygrało dziś w pełni zasłużenie potwierdzając, że jest jednym z głównych pretendentów do mistrzowskiej korony.
Zagłębie Lubin – Polonia Świdnica 5:1 (1:1)
Polonia: Kot, Skrypak, P. Salamon, Lato, Chrapek (64′ Kwit), Osienienko (59. Sz. Borowy), G. Borowy, Fojna, Morawski, Pietrzykowski, Jaros
/Polonia Świdnica/