Olbrzymi płat tynku w każdej chwili może spaść przechodniom na głowę – zaalarmował portal Swidnica24.pl jeden z mieszkańców kamienicy przy ulicy Pułaskiego 69. Zabytkowy budynek pilnie potrzebuje remontu, ale zarządca rozkłada ręce: fundusz remontowy jest zbyt skromny, a wspólnota nie godzi się ani na podwyżkę, ani na zaciągnięcie kredytu na renowację. Sytuacja bez wyjścia?
Lokatorzy od lat narzekają na postępującą degradację niewielkiego budynku. Cieknący dach, nieremontowana klatka schodowa, zniszczone drzwi wejściowe i elewacja w opłakanym stanie – lista jest długa. Jednak zdaniem naszego czytelnika najpilniejsze jest usunięcie zwisającego płata tynku i udrożnienie zatkanych rynien. – Od dwóch tygodni bezskutecznie proszę zarządcę o to minimum prac. Byłem też u Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, ale usłyszałem tylko wymijające odpowiedzi – narzeka. – Czy musi dojść do tragedii, żeby wreszcie ktoś coś zrobił?
– O sprawie wiem, ale pojawiły się problemy w firmie remontową. Jednak na pewno jeszcze dzisiaj do wieczora odpadający tynk zostanie usunięty , a rynna będzie przeczyszczona – deklaruje Paweł Szymański, właściciel firmy zarządzającej budynkiem. – Niestety, to wszystko, co możemy zrobić. Dotychczas przeprowadziliśmy tylko niezbędne prace, takie jak wymiana instalacji elektrycznej, papowanie dachu i częściowy remont komina. Na więcej po prostu nie ma pieniędzy. Na kompleksowy remont potrzebne są spore środki, a wspólnota po prostu ich nie ma. Nie zgadza się także na zaciągnięcie kredytu. Niestety, część właścicieli nie płaci za swoje mieszkania, wystawiliśmy kilka nakazów egzekucyjnych.
Kamienica jest wpisana do rejestru zabytków i zgodnie z ustawą o ochronie zabytków właściciel zobowiązany jest do zabezpieczenia i utrzymania zabytku w jak najlepszym stanie. Kontrola, czy się z tego wywiązuje, leży w kompetencji wojewódzkiego konserwatora zabytków (a szczegółowiej – także jego delegatur terenowych). W całym powiecie świdnickim rocznie kontrolowanych jest 10 obiektów zabytkowych, poza sytuacjami nagłymi. Jak dowiedzieliśmy się w Wałbrzychu, każdy, kto jest zaniepokojony stanem obiektu, może zgłosić interwencję. Konserwatorzy mają cały wachlarz możliwości, by zmobilizować właścicieli do podjęcia koniecznych prac. Najpierw są to zalecenia, a jeśli nie poskutkują – to nakazy. W najbardziej drastycznych przypadkach (doprowadzenia do ogromnej dewastacji) prawo przewiduje karę więzienia od 3 miesięcy do 5 lat i wysokie grzywny. Konserwatorzy podkreślają, że to ostateczność, a ich rola polega przede wszystkim na pomocy. Dodają także, że warto korzystać ze środków zewnętrznych, dotacji, np. z ministerstwa kultury czy funduszy europejskich. Jednak warunek jest jeden – właściciel musi wykazać się dobrą wolą. Niewykluczone, że kamienica przy ul. Pułaskiego przejdzie kontrolę konserwatorską.
asz