Opinia publiczna nadal trwa w przekonaniu, że w szpitalu niektórzy zarabiali „za nic” – ubolewa Jacek Domejko, były dyrektor świdnickiego Latawca, ale nie ma wątpliwości, że nie łamał prawa, podpisując z lekarzami kontrakty. Dwaj ordynatorzy na mocy umów cywilno-prawnych zarobili ponad 1,5 miliona złotych (za dwa lata). Jak już informowaliśmy, Prokuratura Rejonowa w Opolu umorzyła w tej sprawie dochodzenie, prowadzone z doniesienia starosty świdnickiego i klubu SLD w Radzie Powiatu.
M.in. wysokość kontraktów stały się przyczyną „utraty zaufania” do dyrektora i w konsekwencji rozwiązania z nim umowy po 12 latach pracy. Jacek Domejko komentuje decyzję prokuratury:
Jak pan zareagował na umorzenie postępowania?
Nigdy nie miałem wątpliwości, że takie będzie. Cieszę się też bardzo, że prokuratura będzie miała teraz więcej czasu na ściganie prawdziwych przestępców. Szkoda tylko, że mieszkańcy powiatu nadal myślą, że ktoś za nic zarabiał miesięcznie dużo większe niż w rzeczywistości pieniądze. To za sprawą nieznanej mi osoby, roznoszącej po domach wyrwane z kontekstu i niekompletny jeszcze raport starostwa , informacje, które miały za zadanie zbulwersować opinię publiczną i wywrzeć presję na decydentach, została rozpętana burza medialna, a opinia społeczna wprowadzona w błąd. Mieszkańcy powiatu nadal nie wiedzą, że „wyprowadzenie” lekarzy na kontrakty prowizyjne to jeden z etapów nowoczesnej restrukturyzacji kadrowej, budujący system konsultancki w miejsce skostniałego i niebezpiecznego w naszych realiach dla pacjenta systemu ordynatorskiego. To także skuteczniejsza walka z korupcją i wszechwładzą tych ordynatorów, którzy nie nadążają za współczesnymi standardami. Torpedowanie działań zmieniający ten stan rzeczy to sposób na dalej bezkarne funkcjonowanie osób, dla których pieniądze są ważniejsze niż potrzeby pacjenta i przestrzeganie zasad dobrej praktyki. Chciałbym, żeby ludzie wiedzieli, że prowizyjny system rozliczeń, czyli płaca za pracę i jej efekty, to budowanie nowoczesnego systemu, na wzór krajów najbardziej rozwiniętych, który pozwala oszczędzać pieniądze podatników i zwiększać ich szanse na coraz lepszą jakość usługi medycznej. Daje to możliwość skutecznego egzekwowania najwyższej jakości pracy i rozliczania za popełniane w podmiotach medycznych błędy .
Podsumowując. Uważam, że rzetelna praca dyrektora placówki nad restrukturyzacją zakładu to ciężka praca, która wymaga wsparcia i zrozumienia organu założycielskiego. Tym bardziej, jeżeli w sprawach trudnych i wymagających zintegrowanego działania potrzebne jest jednomyślne działanie . Bez tego dalsze zawieranie wątpliwych kompromisów kosztem dobra pacjenta, stało się dla mnie niemożliwe, za co przy tej okazji chciałbym wszystkich serdecznie przeprosić, a rozumiejącym sens tej pracy i mnie wpajanych przez te długie lata, jeszcze raz serdecznie podziękować.
Czy po decyzji prokuratury będzie pan starał się o przywrócenie do pracy w świdnickim szpitalu?
Myślę, że inna wizja wicestarosty i niektórych ordynatorów niż moja co do sposobu dalszego restrukturyzowania szpitala była przyczyną rozwiązania umowy. Nie sądzę, żeby coś mogło się w tej sprawie zmienić, co by pozwoliło na nawiązanie kolejnej współpracy w zakresie dalszej restrukturyzacji szpitala. Ale oczywiście nigdy nie wykluczam możliwości rozmowy, szczególnie jeśli tematem jest pomoc chorym ludziom.