Już blisko półtora roku trwa proces Andrzeja Z., byłego ordynatora oddziału gastroenterologii w świdnickim szpitalu Latawiec. Wczoraj miało zeznawać ostatnich 23 świadków. Stawiło się tylko 6, a lekarz nie zgodził się na odczytanie ich zeznań ze śledztwa prokuratorskiego. Kolejna rozprawa dopiero pod koniec listopada.
Proces Andrzeja Z. nie dotyczy spraw stricte medycznych. Miał bez wiedzy pacjentów wykorzystać ich dane, sfałszować informację o rzekomych badaniach i wyłudzić 52 tysiące złotych dotacji z Ministerstwa Zdrowia.
Zarzuty dotyczą działalności w prywatnym gabinecie lekarza, ale część bezprawnie wykorzystanych danych osobowych pochodzi ze szpitalnych kartotek. Pokrzywdzonych jest prawie 170 osób. Sprawa dotyczy lat 2008-2009, kiedy to Andrzej Z. realizował projekt badań kolonoskopijnych, finansowany przez Ministerstwo Zdrowia. W 2008 za 1 badanie otrzymywał 295 złotych, w 2009 – 400 złotych. Prokuratura ustaliła, że części badań w ogóle nie zostało wykonanych, ale faktury zostały ministerstwu wystawione. Część pieniędzy Andrzej Z. zdążył zwrócić, jednak nie wszystkie. Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Lekarz przez kilka miesięcy, mimo aktu oskarżenia, nadal pełnił funkcje ordynatora. Dopiero po naciskach zarządu powiatu w połowie września 2011 roku został zwolniony z tej funkcji. Obecnie wciąż pracuje w szpitalu i prowadzi prywatna praktykę. Za zarzucane mu czyny grozi kara do 10 lat więzienia.