Jeszcze kilkadziesiąt lat temu za namalowanie hasła na murze groziło więzienie. Surowe kary jednak nie odstraszały tych, którzy nie godzili się z „jedynie słusznym systemem”. Odważni byli także w Świdnicy. O graffiti w PRL-u, a także w Świdnicy, napisali Ewa Chabros i Grzegorza Kmita. Promocja książki, która zawiera m.in. opis słynnej świdnickiej sprawy o kryptonimie „Pędzel”, 18 września w Muzeum Dawnego Kupiectwa.
20 maja 1973 r. na murze przy ul. Kolejowej w Świdnicy pojawił się napis: „Precz z bolszewickim okupantem! Litwa i Lwów Polsce”. Nocą 27 maja, na murze przy ul. Konopnickiej pojawił się kolejny: „Śmierć ruskiemu mordercy z Katynia! Litwa i Lwów Polsce! Polski Wołyń i Podole”. Hasła te stały się powodem zakrojonego na szeroką skalę śledztwa, prowadzonego przez Służbę Bezpieczeństwa. Jego rozmiary, zupełnie nieadekwatne do skali przestępstwa, można porównać niemal z rozpracowywaniem poakowskiego podziemia w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX w.
Sprawa operacyjna otrzymała kryptonim „Pędzel”, a do działań przeciwko grafficiarzom zastosowano wszelkie środki, którymi dysponowała SB: zaangażowano wszystkich pracowników Referatów SB i szereg funkcjonariuszy MO i ZOMO. O skali działań mogą świadczyć liczby: m.in. pobrano i przebadano 3455 próbek pisma, inwigilowano 560 rodzin byłego podziemia „reakcyjnego”, zdaktyloskopowano 136 osób, pozyskano i wykorzystano 69 osobowych źródeł informacji (tajnych współpracowników i kontaktów operacyjnych), zatrzymano w areszcie 29 osób, przesłuchano 47 osób, przeprowadzono 621 rozmów operacyjnych. Stosowano zasadzki, zabezpieczano miasto siłami ZOMO, używano psa tropiącego. Ostatecznie, dzięki donosowi tajnego współpracownika, SB ustaliła, że sprawcami części napisów są trzej nastolatkowie: dwóch uczniów Technikum Mechanicznego w Świdnicy i ich kolega uczęszczający do Szkoły Marynarki Wojennej w Ustce. Sprawców pozostałych napisów nigdy nie wykryto.
Sprawa „Pędzel” jest typowym przykładem walki MO i SB z grafficiarzami, malującymi hasła w okresie PRL. Ale polskie graffiti tego okresu nie ograniczało się wyłącznie do napisów. W latach osiemdziesiątych pojawiły się na murach kolorowe obrazki odbijane od szablonu. Zwykle opatrzone były jakimś podpisem, a ich treść w przewrotny sposób naigrawała się z systemu komunistycznego. Ulubionym tematem był np. gen. Jaruzelski, którego przedstawiano w postaci supermena, boksera, wrony lub bałwana w ciemnych okularach, itp. Na murach pojawiali się także przywódcy radzieccy, np. Lenin, którego przedstawiano w czuprynie punka, w czapce krasnoludka albo z balonikiem.
Dziś graffiti często jest postrzegane jako wandalizm, w PRL-u walczyło nie tylko z obowiązującym systemem, który dławił wolność słowa i myśli, ale też z brudem i szarzyzną polskich ulic oraz beznadzieją peerelowskiej rzeczywistości. Kolorowe, zabawne obrazki na brudnych, szarych, odrapanych ścianach zwracały uwagę przechodniów, przywoływały uśmiech, i odrywały na moment myśli od siermiężnej, socjalistycznej rzeczywistości.
O tym wszystkim można przeczytać w bogato ilustrowanym albumie Graffiti w PRL autorstwa Ewy Chabros i Grzegorza Kmity „Patyczaka”, wydanym przez Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu. Album składa się z trzech części: historii graffiti w PRL, relacji twórców oraz skanów dokumentów świdnickiej sprawy „Pędzel”.
Promocja albumu 18 września o godz. 18.00 w Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy.
Zbigniew Malicki, Muzeum Dawnego Kupiectwa
opr. red.