Jestem zachwycony i miastem, i pomysłem spotkania osób podróżujących z przyczepami czy camperami – mówi Dieter Hanke, który dotarł do Świdnicy aż spod Monachium. 22 załogi z Polski, Czech i Niemiec przyjechały na V Świdnicki Zlot Caravaningu. Będą zwiedzać Świdnicę i okolice, a także korzystać z atrakcji przygotowanych na polu campingowym świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
– Sporo tu wolnych miejsc i szkoda, że nie dotarło więcej chętnych – z żalem oceniał rozmiary zlotu prezydent Wojciech Murdzek, życząc podczas otwarcia, by na jubileuszu X-lecia zabrakło miejsc. – Wielu naszym gościom plany pokrzyżowała pogoda i sprawy osobiste – tłumaczy Bronisław Bieńkowski, prezes Camping Cravaning Club Świdnica, który wspólnie z OSiRem organizuje zlot. – Cieszymy się jednak z obecności tych, którzy dojechali. – Na pewno było warto – zapewniają Dieter Hanke z żoną. On sam przyjazd do Świdnicy traktuje jak podróż sentymentalną. Jest z urodzenia świdniczaninem, do Niemiec wyjechał w 1950 roku. – Z zachwytem patrzę na zmiany, jakie tu zaszły. Pamiętam szare, dość smutne miasto. Teraz jest kolorowo, widać na każdym kroku nowe inwestycje, a najbardziej cieszy widok pięknej wieży ratuszowej. Na pewno jest jeszcze dużo do zrobienia, ale świdniczanie mogą być dumni ze swojego miasta!
Polscy uczestnicy zlotu podkreślają, że są prawdziwymi wygranymi w te wakacje, podczas których splajtowało kilka biur podróży. – Camper czy przyczepa dają pewność, że prawie wszystko zależy od nas.
Bardzo wysoko oceniają warunki na świdnickim campingu. – Mamy wszystko, co potrzebne do spokojnego wypoczynku, a przy tym Świdnica jest świetną bazą wypadową na wycieczki po całym Dolnym Śląsku.
Zlot potrwa do 10 sierpnia.
asz