Miejska Biblioteka Publiczna w Jaworzynie Śląskiej „marchewką i kijem” stara się nakłonić czytelników do zwrotu przetrzymywanych za długo książek. W maju abolicja, w czerwcu surowsze kary. W Świdnicy zasady są nieco inne.
Do końca maja czytelnicy wszystkich oddziałów jaworzyńskiej biblioteki bez żadnych przykrych konsekwencji mogą oddać trzymane miesiącami, a nawet latami książki. Podobne zachęty stosuje wiele placówek w Polsce, korzystając faktu, że w maju przypada Dzień Bibliotekarza i Bibliotek. Jak skarżą się w Jaworzynie, niesolidnych czytelników jest coraz więcej i zapowiadają surowsze kary od czerwca.
– Majowej abolicji nie stosujemy od lat – mówi Adriana Miara, dyrektorka MBP w Świdnicy. – Każdy, kto jest w trudnej sytuacji materialnej lub z oddaniem książek spóźnił się z uzasadnionych powodów, może liczyć na wyrozumiałość. Nie mamy też powodów, by narzekać na naszych czytelników. W ubiegłym roku z oddaniem książek spóźniało się ok. 300 osób, co przy prawie 15 tysiącach wypożyczających jest naprawdę bardzo skromną liczbą.
Świdnicka biblioteka znalazła inny sposób na spóźnialskich. – Wysyłamy monity – mówi dyrektor Miara. Biblioteka nie korzysta z usług firm windykacyjnych.
Za każdy dzień spóźnienia czytelnik w świdnickiej MBP zapłaci 10 groszy (od książki). Jeśli książka zostanie zniszczona lub zagubiona, można ją odkupić, zapłacić równowartość lub w porozumieniu z bibliotekarzem przynieść inny tytuł.
Agnieszka Szymkiewicz