Koniec ogródka jordanowskiego

    27

    – Tam stała zagroda z dwiema sarenkami. Można było je głaskać! – w prawy róg, bliżej ulicy, wskazuje Mieczysław Pietraszewski. Przyciągające niegdyś zielenią i atrakcjami miejsce od kilkunastu lat owiane jest złą sławą. Tu umierają bezdomni, a bez względu na porę można  zastać podejrzane towarzystwo.

    – Czasem  siadamy na ławce, ale tak z brzegu. Raczej chodzimy na plac św. Małgorzaty, bo tu można oberwać – mówi 78-letni pan Mieczysław. Gdy miał 20 lat, ogródek przy ulicy 1 Maja wyglądał zupełnie inaczej. – Bajkowo! Były sarenki, huśtawki, dwa brodziki z czystą wodą, a porządku pilnowała dwójka stróżów, kobieta i mężczyzna. Na noc ogródek zamykali.

    Miejsce zabaw i wypoczynku urządzono w 1952 roku.  Z ideą doktora Henryka Jordana, który pierwszy ogród założył w Krakowie pod koniec XIX wieku, niewiele miało wspólnego. Ogrody jordanowskie były bowiem nie tylko placami zabaw, ale też terenem do rozwoju fizycznego i społecznego dzieci z miast. – Jednak ten nasz był piękny, całe rodziny tu przychodziły! – zapewnia pan Mieczysław. Po tamtym ogrodzie z 1952 roku została tylko tabliczka nad zrujnowaną furtką. W latach 70-tych XX wieku plac przebudowano według PRL-owskiej mody. Po zmianach została resztka fontanny i piaskownicy. Urządzeń dla dzieci nie ma tu od co najmniej 15 lat.

    W 2010 roku Rada Miasta nie przyjęła uchwały o przeznaczeniu dawnego ogrodu na sprzedaż pod kamienicę lub parking. Sprawa ucichła, tymczasem zamiary się nie zmieniły. –  W planie zagospodarowania terenu Śródmieścia jest kilka lokalizacji przeznaczonych pod zabudowę plombową. Przewiduje ona, że w miejsce obecnych zaniedbanych terenów pojawią się nowe budynki z lokalami usługowymi i mieszkalnymi. Dotychczasowa praktyka pokazała, że miejsca, gdzie jest szansa na utworzenie plomb są atrakcyjne dla nowych inwestorów i mieszkańców. Taki plan dotyczy również terenu dawnego ogródka jordanowskiego – wyjaśnia Stefan Augustyn, rzecznik świdnickiego UM. – W pierwszej kolejności jednak do sprzedaży przygotowywany jest teren po przeciwnej stronie ulicy 1 Maja (między ul. Folwarczną a Kościelną). Przetarg odbędzie się jeszcze latem tego roku, a termin w sprawie sprzedaży sąsiedniego terenu nie został jeszcze wyznaczony.

    To, zdaniem mieszkańców, zły pomysł. Oponuje także pan Mieczysław. – Chociaż, czasy się zmieniły, jest tak dużo samochodów, że dla dzieci to miejsce może być niebezpieczne. Ale skwer mógłby zostać.

    Agnieszka Szymkiewicz

     

     

    Poprzedni artykułTest Coopera na świdnickim Rynku
    Następny artykułSzczypiorno Kalisz rywalem ŚKPR-u w walce o I ligę