Skromne wiązanki – od Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ZNP i radnego Janusza Szalkiewicza – złożone pod pomnikiem Grunwaldu musiały wystarczyć za całe obchody Święta Pracy w Świdnicy. Garstka uczestników błyskawicznej uroczystości przyznała, że z sentymentem wspomina dawne huczne pochody. – Przede wszystkim dlatego, że wtedy byliśmy młodzi! – twierdzą z przekonaniem i zapewniają, że obecna lewica z PRL-em nie ma już nic wspólnego.
Tak jak w całym bloku wschodnim, i w Polsce pochody 1-Majowe były huczne i obowiązkowe. W latach 70. i 80. XX wieku formowały się na placu Wolności, a trybuna z sekretarzami PZPR stała przed Domem Partii (dziś Szkoła Muzyczna). Rozmach i atmosferę tamtych pochodów w Świdnicy uchwycił na fotografii Władysław Orłowski, dziennikarz, którego zdjęcia z lat 1960-1988 niedawno można było oglądać na świdnickim Rynku.
Moda na pochody powraca, czego dowodem są manifestacje w Warszawie czy we Wrocławiu. – Ale proszę zauważyć, że to zupełnie inna jakość, inna forma – mówią uczestnicy skromnego święta w Świdnicy. – To raczej demonstracja radości, rodzaj pikniku. Nie do końca. W Warszawie pochód SLD przeszedł pod hasłem „Godna praca, godna płaca, godna emerytura”. Uczestniczyli w nim świdniccy radni – Adam Markiewicz i Henryk Rataj.
Swój marsz w Warszawie organizują także środowiska anarchistyczne. Godzinę później na miasto wyjdą Autonomiczni Nacjonaliści.
Święto Pracy zostało ustanowione przez obradujący w 1889 roku w Paryżu kongres założycielski Drugiej Międzynarodówki. Data upamiętnia strajk robotników w Chicago z 1886 roku domagających się wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy i wyższych wynagrodzeń. W Polsce to święto państwowe.
asz