Wreszcie się doczekałem! Usłyszałem pierwszy raz głos wokalisty tego zespołu w 2008 roku, kiedy czarował widzów \w programie Polsatu „Fabryka Gwiazd”. Od pierwszego usłyszenia wiedziałem, że chcę jego płytę mieć w swoim zbiorze. Ku mojemu zdziwieniu programu tego nie wygrał, a odpadł trzy tygodnie przed jego końcem. Może i dobrze, bo z tego co wiem, zwyciężczyni, Martyna Melosik, nie mogła zrealizować swojej nagrody, którą było nagranie płyty z Orkiestrą Adama Sztaby. Mateusz Krautwurst po programie działał dużo. Były wzloty i upadki, był niefortunny hymn ameryki podczas Gali KSW, była dyskwalifikacja z preselekcji do Eurowizji 2011, gdyż odkryto, że zaproponowana piosenka „Control” nie jest premierą. Swoją drogą podczas preselekcji wystąpił zespół The Szymons z piosenką, która premierą nie była, gdyż jesienią była czołówką do programu TVN „Top Model”. Więc o gdzie w tym sens? Jednak Mateusz się nie poddawał i wraz z kapelą The Positive nadal grał koncerty, tworzył i oto mamy efekt. Płyta pojawiła się pod koniec lutego w Empikach i gwarantuję, jest czego posłuchać!
The Positive wita słuchaczy utworem „Bond”, który wykonywali w 2009 roku podczas koncertu Trendy, festiwalu TOPTrendy w Sopocie. Świetny, szybki, funkowy numer z szyderczym tekstem. Buja nie tylko kończynami, ale również myślami i wnętrznościami. Czad! Po nim jest właśnie propozycja na Eurowizję – „Control”. Słuchając jej aż żałuję, że zostali zdyskwalifikowani. Może w końcu Polska, zaprezentowałaby jakiś dobry utwór. „How loud”, który jest trzecim utworem to numer, który dobrze znam, gdyż jego wcześniejsza wersja krążyła po Internecie. Fajnie posłuchać znanego kawałka w odświeżonej formie. Takich numerów, które fani zespołu mogli wcześniej usłyszeć, jest kilka na tej płycie. „Liryk”, „Niekompletny”, „Popik”, „Wojna” oraz „You are”. Nowe i rozbudowane wersje są dobre, jednak w niektórych numerach trochę tęsknię za poprzednim klimatem. W aranżacje wplątywana jest elektronika, która nie musiałaby właściwie tam być. Trochę mnie rozprasza, ale może to tylko pierwsze wrażenie. Bądź co bądź, z poprzednimi wersjami byłem po prostu osłuchany.
Warto zwrócić uwagę, że Mateusz to nie tylko bardzo uzdolniony wokalista, ale również nie byle jaki autor słów. Używa bardzo luźnego, ale inteligentnego języka, przez co idealnie wyraża swoją osobowość. W takich utworach jak „Popik”, „Liryk”, czy „Bond”, zawarty jest zabawny humor, gdzie Krautwurst ironizuje, a nawet szydzi. W „Liryku” rozbraja mnie tekst „Wychrypię solo, włosy red kolor, cytryna żoną. Coraz ich więcej, mikrofon w ręce i keine grenzen”. Bomba! Myślę, że adresat na pewno zrozumie, że to do niego, a nie ma się do czego przyczepić, bo nic nie jest jasno powiedziane. Z resztą wiele w tym prawdy.
Na płycie wystąpili również nietuzinkowi goście. Natalia Kukulska („Kochanie”), Urszula Dudziak („Nie na zamówienie”) oraz raper Frenchy („So tired”). Z tego zestawienia upodobałem sobie duet z Kukulską. Dwa świetnie brzmiące wokale, genialny tekst, dobra kompozycja i aranżacja. Śmiem stwierdzić, że to jeden z najlepszych duetów, jakie słyszałem do tej pory.
Album The Positive to dobrze zrealizowany materiał, profesjonalnie zarejestrowany i wyprodukowany na światowym poziomie. Muzycy dali z siebie wszystko, a Mateusz udowodnił, że sam jest muzyką i bawi się dźwiękiem jak mu się tylko podoba. Czasem można odnieść wrażenie, że kiedy śpiewa, przenosi się w zupełnie inny świat. Swój świat muzyki, przez co pewnie czasem zapomina skupić się na wyraźnym wyśpiewaniu niełatwego słowa. Przyznam, że kilka razy zaglądałem do książeczki, bo nie wiedziałem jakie padły słowa w piosence. Ale nie jest to nagminne i zupełnie nie zwracam na to uwagi, bo ta muzyka i tak przemówiłaby do mnie, nawet gdyby Mateusz śpiewał po chińsku. Po prostu majstersztyk.
Kamil Franczak