Chcesz zdobyć uprawnienia żeglarskie? Zapomnij. Za sprawą nowej ustawy o sporcie przyszłych żeglarzy i sterników nie ma kto szkolić. O pomoc m.in. do Rzecznika Praw Obywatelskich apeluje jeden ze świdnickich instruktorów żeglarstwa.
Choć Świdnicy daleko do jezior i mórz, bardzo prężnie działa w naszym mieście Klub Żeglarski Qubryk, instruktorzy Polskiego Związku Żeglarstwa, ba, mamy nawet własne Mistrzostwa Żeglarskie Księstwa Świdnicko-Jaworskiego i Dni Żagli na zalewie Witoszówka, nie można też zapomnieć o bazie harcerskiej w Niesulicach nad jeziorem Niesłysz, gdzie organizowane są obozy żeglarskie ze szkoleniami. – Istnieje realne zagrożenie, że kolejnych adeptów nie będzie miał kto szkolić i tym samym nie będzie jak uzyskać patentów potrzebnych do uprawiania turystycznego żeglarstwa – alarmuje świdnicki instruktor żeglarstwa Andrzej Zapart i rozsyła petycje do Sejmu, Ministerstwa Sportu oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.
Dotychczas prawo do szkolenia i egzaminowania instruktorzy uzyskiwali w Polskim Związku Żeglarskim, a kursy prowadzili w oparciu o zatwierdzany przez Ministra Sportu i Turystyki harmonogram. Osób z takimi uprawnieniami w Polsce jest około 15 tysięcy, adeptów szkolonych na stopnie żeglarskie – mniej więcej 150 tysięcy rocznie. Tylko w okręgu wałbrzyskim uprawnienia uzyskiwało rocznie około 200 ludzi. Patenty były potrzebne, by móc na jeziora czy morza wypłynąć jachtami powyżej 7,5 metra długości. – I choć teoretycznie nie ma obowiązku posiadania uprawnień do żeglowania najmniejszymi łódkami, wiele wypożyczalni np. na Mazurach nie powierza nawet najmniejszych jednostek osobom bez patentu – dodaje Andrzej Zapart.
Tymczasem w październiku 2010 roku weszła w życie znowelizowana ustawa o sporcie, która prawo do prowadzenia szkoleń przyznaje jedynie instruktorom sportu, czyli tym, którzy skończyli AWF i mają specjalizację żeglarską. Pozostali wyszkoleni przez PZŻ te uprawnienia tracą. Instruktorów sportu ze specjalizacją żeglarską jest w Polsce może kilkuset. Gdzie ich szukać? – Nie mam pojęcia – mówi Andrzej Zapart. I pyta – co mają instruktorzy stricte sportowi do żeglarstwa turystycznego? Tak pisze liście do Ministerstwa Sportu i Turystyki. „W swojej działalności współpracowałem z wieloma organizacjami o charakterze wychowawczym. Nigdy nie szkoliłem i nie zamierzam szkolić zawodników w żeglarstwie w celu uzyskiwania przez nich jak najlepszych wyników sportowych. Żeglarstwo sportowe nie należy do obszaru mojej działalności.
W związku z tym rodzi się podstawowe pytanie: dlaczego Ustawa o sporcie zabiera mi możliwość pracy szkoleniowej ? Ja uzyskałem uprawnienia do szkolenia i egzaminowania w żeglarstwie , ale na pewno nie w zakresie sportu żeglarskiego. Uczyłem adeptów żeglarstwa posługiwania się jachtem na różnych drogach wodnych, a nie zdobywania najlepszego miejsca w regatach. ”
Nowe prawo będzie stosowane dopiero po wydaniu przez ministra szczegółowych rozporządzeń. I to jest ostatnia szansa, by w tym sezonie szkolenia mogły być realizowane bez koszmarnych utrudnień. Jakub Kwiatkowski, rzecznik Ministerstwa Sportu i Turystyki poinformował Swidnica24.pl, że prace nad rozporządzeniami trwają i na tym etapie trudno powiedzieć, czy będą jakieś odstępstwa od ogólnego zapisu ustawy. Czekamy na szerszą odpowiedź.
– Cała ta historia przypomina jakiś absurd – mówi poseł Anna Zalewska. – Nie byliśmy informowani podczas nowelizowania ustawy, jakie mogą być uboczne skutki, dlatego już zwróciłam się do Ministra Sportu o wyjaśnienia. Oczekuję także pełnej informacji o brzmieniu rozporządzenia. Mam nadzieję, że sprawa nie jest przesądzona.
Jeżeli apele i interwencje nie pomogą, Polacy pewnie będą zdobywać żeglarskie uprawnienia za granicą, gdzie równie absurdalnych ograniczeń nie ma, ewentualnie będą zmuszeni pływać tylko małymi żaglówkami. A na razie większość instruktorów zawiesiła przyjmowanie zgłoszeń na wiosenne kursy.
asz