Długie proste, górskie serpentyny, 200 zakrętów i to wszystko na 61 kilometrach publicznych dróg. Średnia prędkość 210 km/h, na prostych – 320. Od ponad 100 lat na położonej w połowie drogi między Irlandią a Wielką Brytanią wyspie Man królują uważane za najbardziej fascynujące i niebezpieczne na świecie wyścigi motocyklowe Isle of Man Tourist Trophy. Na przełomie maja i czerwca ściągają dziesiątki tysięcy widzów z całego świata. Nigdy nie brał w nich udziału Polak. Pierwszym zawodnikiem z naszego kraju będzie Piotr Betlej z Mediator Motoświdnica Racing Team! Przeszedł już dwa etapy kwalifikacji, przed nim ostatni – próbna jazda po trasie.
Pierwsze na wyspie ścigały się samochody. W 1904 roku władze Isle of Man zmieniły prawo tak, by można było drogi publiczne zamykać na czas wyścigów. Skorzystał Automobilklub Wielkiej Brytanii i zorganizował zawody o puchar Gordon Benetta. Wyznaczoną dla samochodów trasą o długości 51 mil w 1905 roku pojechały motocykle. Dwa lata później opracowano odrębną, przeznaczoną tylko dla Tourist Trophy, na której motocykliści ścigają się niemal nieprzerwanie co roku. Zawody odwołano tylko w latach II wojny światowej i w 2001 roku w czasie epidemii choroby szalonych krów. Trasa ewoluowała, by wreszcie osiągnąć dzisiejszy kształt – 60,75 km serpentyn, wyboistych prostych i szalonych zakrętów.
Zawody rozgrywane są w kilku klasach:
„Aby uzmysłowić sobie skalę wyzwania, jakie podejmują startujący w TT zawodnicy, należy wyobrazić sobie, że praktycznie na całej długości trasy nie ma utwardzanych poboczy, oraz że na czas wyścigu nikt nie usuwa krawężników, przydrożnych latarni, murów, domów, płotów oraz malowanych znaków poziomych. Następnie należy pomnożyć to przez średni czas przejazdu trasy (w przypadku czołowych zawodników najszybszych klas – ponad 200 km/h!!!) i wtedy uzyskujemy obraz tego, czym jest Tourist Trophy. Z punktu widzenia fanów, magia IoM TT to przede wszystkim niewiarygodnie szybkie zakręty, zdecydowanie szybsze niż te na krótkich, nowoczesnych torach wyścigowych. Zakręty na których jest się tak blisko toru, ze można poczuć pęd powietrza (w tym wypadku chyba bardziej trafne byłoby określenie – „falę uderzeniową”) wywołany przejeżdżającymi maszynami. To niesamowite wrażenie prędkości jest nieosiągalne dla kibiców oglądających „normalne” wyścigi zza siatki oddalonej kilkadziesiąt metrów od przejeżdżających motocykli. Najlepsze punkty obserwacyjne są za zwyczaj mocno zatłoczone, a poruszanie się po wyspie w dniach wyścigów jest mocno utrudnione, ponieważ nawet pomiędzy wyścigami drogi są zamknięte dla ruchu publicznego. W dniach, gdy rozgrywany jest TT, kibice i zawodnicy mogą uzyskać wszelkie informacje z TT Radio, którego głośniki rozmieszczone są wzdłuż trasy. „ – pisze Lovtza na portalu ścigacz.pl. Wyścig na kilka dni przyciąga na niewielką wyspę kilkadziesiąt tysięcy turystów, spragnionych potężnej dawki adrenaliny. Legendę Tourist Trophy budują także tragedie. W czasie zawodów zdarzają się wypadki śmiertelne, bo o wyjściu z kraksy cało praktycznie nie ma mowy. „O tym, jak wielkim ryzykiem jest uczestnictwo w IoM TT świadczy fakt, iż śmierć nie omija tutaj nawet najbardziej doświadczonych jeźdźców. 29 maja 2003 roku w czasie treningu zginął uwielbiany przez miejscową publiczność David Jefferies, obrońca mistrzowskiego tytułu z 2002 roku oraz wielokrotny zwycięzca z poprzednich lat.Nie sposób nie wspomnieć tu także o legendzie TT, Joey Dunlop’ie. Dunlop wygrywał na Man 26 razy, co jest wynikiem do tej pory nie pobitym. Zginął niecałe 3 tygodnie później po ustaleniu tego rekordu w czasie Międzynarodowych Wyścigów Drogowych w Tallinie 2 lipca 2000 roku” – pisze Lovtza.
– Historia naszego zespołu zaczęła się od marzeń o wyspie Man – mówi Mariusz Kalista, menadżer Mediator Motoświdnica Racing Team. – Widowiskowe, wymagające umiejętności, odwagi i ogromnej siły psychicznej wyścigi pobudzają wyobraźnię każdego, kogo pasjonuje jazda na motocyklu. Piotr udowodnił na torach, że jest świetnym zawodnikiem. Stwierdziliśmy, że czas na realizację dawnych marzeń, co oczywiście nie wyklucza udziału w Motocyklowych Wyścigowych Mistrzostwach Polski. Trzeba jednak rozwijać nowe umiejętności, bo na torze to już tylko szlifowanie.
Świdnicki team zgłoszenie wysłał w grudniu i okazało się, że organizatorzy są bardzo zainteresowani. Po pierwsze – Piotr Betlej jest pierwszym w historii TT Polakiem, który chce wziąć udział w morderczym wyścigu. Po drugie – ma osiągnięcia na torze, które mówią o jego umiejętnościach. – Nie mogę się doczekać – Piotr nie kryje emocji, ale zaznacza, że nie nastawia się na podium. Wystartować i dojechać w całości do mety –opisuje swój plan. Już zaczyna przygotowania. – Bardzo istotne jest poznanie trasy i sekwencji zakrętów. Przeciętny tor wyścigowy ma 5km długości, a jedna pętla na wyspie Man 60km. Ciężko będzie nauczyć się takiej trasy, ale do pomocy mam grę komputerową, Youtube.pl i 6 dni treningów przed samym wyścigiem. Oprócz nauki trasy, czeka mnie trudny trening, żeby przygotować się fizycznie i psychicznie. Wyścigi torowe mają około 60km w sumie i trwają około 30 minut. Na wyspie Man jest do przejechania 240km w czasie około 1:30h! Można to porównać do wyścigu Le Mans, tylko w trudniejszych warunkach
Udział Piotra zaakceptowała specjalna komisja kwalifikacyjna. – Jak bardzo jest atrakcyjny, świadczy choćby fakt, że organizatorzy zrefundują prom i nie pobiorą opłaty wpisowej – dodaje Mariusz Kalista. Na wyspę pojedzie 4-osobowy zespół. – Mimo wsparcia organizatorów niezbędni będą sponsorzy. Samo przygotowanie motocykla pochłonie 10 tysięcy euro, 12 tysięcy złotych potrzebujemy na przejazd i utrzymanie na miejscu. Podróż i pobyt na wyspie zajmą nam ponad 2 tygodnie , od 24 maja do 10 czerwca. Zawody będą rozgrywane od 30 maja do 6 czerwca.
Piotr Betlej wystartuje w klasie Superstock na motocyklu Honda CBR 1000 RR. Czy nie boi się ogromnego ryzyka, jakim jest udział w Isle of Man TT?- Podjąłem już nieodwołalną decyzję o starcie, więc bardzo denerwuję się, gdy ktoś próbuje mnie od niej odwieść. Udział w TT jest jak udział rajdzie Paryż – Dakar – bardzo niebezpieczny, no ale cóż, spełnianie marzeń czasami jest niebezpieczne. Natomiast założenie jest jedno, zdobywać doświadczenie, a nie puchary.
FOTO www.iomtt.com