Strona główna 0_Slider Bestialsko skatował Astę. Do niczego się nie przyznaje

Bestialsko skatował Astę. Do niczego się nie przyznaje

4

Ruszył proces Artura P. ze Świebodzic, którego prokuratura oskarża o bestialskie, wielomiesięczne znęcanie się nad kilkumiesięczną suczką. W sądzie nie przyznał się do tych zarzutów, nie chciał też odpowiadać na pytania.

Ważąca zaledwie cztery kilogramy suczka w swoim życiu przeszła prawdziwe piekło. 34-latek ze Świebodzic bił ją i kopał, wciskał pysk w odchody, doprowadził do złamania dwóch tylnych łapek. Szczeniak ze złamaniami żył ponad miesiąc, a właściciel znęcał się nad nim jeszcze bardziej.

Psa uratowała mieszkanka Świebodzic. Dzięki niej suczka trafiła pod opiekę weterynarza. W poszukiwania właściciela zaangażowało się wiele osób. Udało się go zatrzymać pod koniec kwietnia 2018 roku. Na wniosek prokuratury trafił na dwa miesiące do aresztu śledczego. Tymczasem dla suczki prowadzona była zbiórka karmy i środków na leczenie. Psiak trafił do adopcji.

Artur P. nie przyznawał się do postawionych przez prokuraturę zarzutów, za które może trafić do więzienia nawet na 5 lat. We wtorek ruszył proces w sprawie znęcania się nad psiakiem. W sądzie mężczyzna ponownie stwierdził, że nie przyznaje się do winy i nie będzie odpowiadał na pytania. Podczas złożonych wcześniej zeznań tłumaczył, że psa wzięła jego narzeczona, on zaś nie był zwolennikiem jego utrzymywania. – Przeszkadzał, srał i szczał po całym mieszkaniu – wyjaśniał 34-latek. Zaprzeczał jednak, jakby miał wciskać pysk Asty w odchody.

We wtorek zeznawała także pierwotna właścicielka suczki, która przekazała szczenię partnerce Artura P. To ona rozpoznała skatowanego psiaka na zdjęciach udostępnianych w internecie i szybko wskazała, kto może odpowiadać za bestialski czyn.

Kolejną rozprawę zaplanowano na wrzesień.

Michał Nadolski
[email protected]

Poprzedni artykułPobili i okradli 55-latka. Zabrali drukarkę, czajnik i lampę
Następny artykułPodwórkowe zabawy na świdnickim dworcu