Strona główna Sport Piłka ręczna Wywiad z Andrzejem Brygierem, nowym nabytkiem ŚKPR-u

Wywiad z Andrzejem Brygierem, nowym nabytkiem ŚKPR-u

1

Zaczynał swoją przygodę jako zawodnik Bel-Pol-u Świdnica, później rzucał bramki na parkietach najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju. Teraz postanowił wrócić na „stare śmieci” wzmacniając ekipę I ligowego ŚKPR-u Świdnica. Z Andrzejem Brygierem, nowym nabytkiem świdnickiego zespołu rozmawia Michał Rodziewicz.

FOTO: www.siodemka.legnica.pl

 

Jak Pan wspomina swoje początki w dzisiejszym ŚKPR-ze, dawnym Bel-Pol-u?

To była bardzo fajna przygoda. Z panią Dorotą Durlej zdobyliśmy 4. miejsce w Polsce, co było motywacją do dalszej pracy. Każdy z Dolnego Śląska, kto przyjeżdżał grać z nami, obawiał się świdnickiego klubu, bo graliśmy naprawdę nieźle. Dobrze wspominam również współpracę z panem Wojtkiem Sobczakiem, który nauczył nas boiskowego cwaniactwa. Jako junior zacząłem grać w III lidze. Potem w 1999 roku pojechaliśmy na Mistrzostwa Polski do Zabrza. Już przed tym turniejem na półfinałach w Dzierżoniowie dostałem propozycję gry w Śląsku Wrocław, potem w Zagłębiu Lubin i od tego momentu moje kroki były skierowane na grę w Ekstraklasie. Nie wiedziałem który klub wybrać. Na początku był to Śląsk Wrocław, później porozumiałem się z Zagłębiem Lubin.

 

 

Jak wspomina Pan rywalizację z najlepszymi zespołami w kraju i czym dla zawodnika jest gra w najwyższej klasie rozgrywkowej?

To jest zwieńczenie pracy, którą wykonywało się w wieku juniora. Byłem bardzo dumny z siebie, bo to na jakim poziomie gram zawdzięczam przede wszystkim sobie. Jestem również wdzięczny trenerom za ciągłe motywowanie mnie za młodych lat. W Ekstraklasie grało mi się dobrze, choć w każdym meczu trzeba było zostawić sto procent swoich umiejętności i energii.

Kompletny wywiad z Andrzejem Brygierem już w najbliższym, środowym papierowym wydaniu Swidnica24.pl. Zapraszamy do lektury.

Poprzedni artykułWiadukt do przebudowy
Następny artykułPijany uderzył w karetkę