Strona główna 0_Slider Trzy lata czekają na podwyżki. Co z obietnicami prezydent Świdnicy?

Trzy lata czekają na podwyżki. Co z obietnicami prezydent Świdnicy? [Aktualizacja]

40

– Pamiętam, jak na zakończenie roku szkolnego pani prezydent zwróciła się w naszą stronę i mówiła, jak to ciężko pracujemy i jak nas docenia. I co nam z tych słów? Za to rodziny nie nakarmimy – mówią pracownicy obsługi w Szkole Podstawowej nr 4 w Świdnicy. Jako jedyni pracownicy samorządowi w mieście nie otrzymali nawet złotówki podwyżki. Z obietnic do dzisiaj nic nie wyszło.

Ostatnią podwyżkę 30 pracowników obsługi w „czwórce” dostało 1 listopada 2014 roku. – Dał ją prezydent Murdzek. To był taki rzut na taśmę przed wyborami. Wcześniej nie dostaliśmy żadnej podwyżki przez 12 lat – mówią osoby zatrudnione do prac gospodarczych, konserwatorskich i porządkowych w szkole i na przyszkolnym obiekcie sportowym. W 2014 podwyższone zostało wynagrodzenie zasadnicze do kwoty 1800 złotych brutto. I do dziś się nie zmieniło. – Każdy z nas, bez względu na to, czy pracuje miesiąc czy 30 lat, dostaje 2100 złotych brutto. W tym jest wysługa lat i dodatki. Na rękę mamy 1560 złotych – wyliczają rozżaleni pracownicy. – Jak za to żyć? Jak utrzymać rodziny? Czujemy się jak pracownicy samorządowi gorszego sortu.

Prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska w odpowiedzi na interpelację radnej Ewy Wawrzyniak w październiku 2015 roku pisała: „Prezydent Miasta Świdnicy dba o pracowników nie tylko urzędu miejskiego, ale także jednostek podległych (…) W Zarządzeniu Nr 0050-221/2015 Prezydenta Miasta Świdnicy z dnia 2 lipca 2015 roku zostały określone założenia do projektu budżetu na 2016 roku, w których zakłada się wzrost wydatków na wynagrodzenia w wysokości 5%. Dotyczy to wszystkich jednostek organizacyjnych (…)”

2 marca 2015 roku prezydent upoważniła dyrektorów jednostek oświatowych w Świdnicy do wdrożenia podwyżki wynagrodzeń dla pracowników niebędących nauczycielami o 4% miesięcznego wynagrodzenia z wyrównaniem od 1 stycznia. – Nie dostaliśmy nic, nawet złotówki – mówią pracownicy z SP nr 4. Potwierdza to pismo ówczesnego dyrektora Ryszarda Chołki z kwietnia 2017 roku, który podał, że ostatnie podwyżki miały miejsce w kwietniu 2014 roku. W tym samym miesiącu o wzrost płac u prezydent Mokal-Słaniewskiej dla obsługi upomniał się Związek Zawodowy „Świdniczanie”. Część pracowników do związku zapisała się w lutym 2017 roku. W sierpniu 2017 roku z powodu braku odpowiedzi na pismo związkowcy i pracownicy zażądali spotkania. – Doszło do rozmowy, w której udział wraz ze mną brały dwie przedstawicielki załogi, zastępca prezydenta Szymon Chojnowski i przedstawiciel wydziału oświaty Adam Pietras – mówi Jacek Wolszczak, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej ZZ „Świdniczanie”. – Padły zapewnienia, że władze miasta zrobią wszystko, by podwyżki były w listopadzie 2017.

Pracownicy cierpliwie czekali. Listopad minął, podwyżek nie było. W grudniu napisali list do pani prezydent i do wiadomości Komisji Oświaty Rady Miejskiej. Zapytali wprost, dlaczego w 2015 roku ich płace nie wzrosły o 4% i kto – z imienia i nazwiska – pozbawił ich podwyżek. Dopytywali, dlaczego w innych jednostkach pracownicy otrzymywali przez 3 lata średnio 5%, a w urzędzie miejskim nawet 8,3%?

W odpowiedzi datowanej na 9 stycznia 2018 Beata Moskal-Słaniewska przypomniała historię jednej podwyżki z 2014 roku, swoje zarządzenia i dodała, że „decyzje odnośnie wysokości indywidualnych podwyżek na poszczególnych stanowiskach pracy należały wyłącznie do dyrektorów placówek”. Po raz kolejny wspomniała o szacunku, jakim darzy pracowników i… poprosiła o cierpliwość. „Obecnie analizujemy nasze możliwości finansowe, które pozwolą na wypracowanie konkretnej propozycji płacowej dla pracowników samorządowych, zatrudnionych w jednostkach oświatowych. Moim szczerym zamiarem jest podwyższyć Państwa wynagrodzenia jeszcze w I kwartale br., w szczególności osobom najniżej uposażonym”.

– Żeby obietnica została spełniona w I kwartale, to już musiałyby zapaść jakieś decyzje – mówią pracownicy. Poszli więc do dyrektorki placówki, Beaty Laskowskiej z pytaniem, czy otrzymają podwyżkę. – Pani dyrektor, z którą naprawdę świetnie się współpracuje, tylko rozłożyła ręce. Powiedziała, że żadnych dodatkowych środków nie dostała – mówią rozgoryczeni ludzie.

Jest im przykro, że ich losem nie zainteresował się nikt z komisji oświaty. Próbowaliśmy się dowiedzieć dlaczego, jednak na prośbę o rozmowę przewodniczący komisji Jan Górski nie odpowiedział.

Pracownicy o pomoc poprosili radnego Dariusza Sienkę. Dzisiaj spotkał się z kilkunastoma osobami i przedstawił pytania, które jutro zamierza oficjalnie skierować do prezydent Świdnicy. Pyta m.in., co stanęło pani prezydent na drodze, by zrealizować „szczery zamiar” podwyższenia pensji? – Żeby nie stało się tak, że jak prezydent Murdzek pani prezydent rzuci coś przed samymi wyborami – dodał radny Sienko.

O przyczynę braku podwyżek dla pracowników obsługi zapytaliśmy rzecznika prasowego urzędu miejskiego oraz dyrektora szkoły. Po otrzymaniu odpowiedzi do tematu wrócimy.

Aktualizacja:

Na pytanie o środki na podwyżki dla pracowników obsługi w SP nr 4 odpowiedziała dyrektor Beata Laskowska: W chwili obecnej mogę tylko powiedzieć, że w zatwierdzonym budżecie na rok 2018 nie było zasilenia na podwyżki pracowników. Nie odpowiadam za poprzedni okres, ponieważ objęłam stanowisko 1 września 2018r.

/asz/

Poprzedni artykułPodziel się złotówką i układaj „Kilometry Dobra”
Następny artykułMłody gracz ŚKPR-u w kadrze Dolnego Śląska