Strona główna Temat dnia Świdniczanie w Pucharze Gordona Bennetta

Świdniczanie w Pucharze Gordona Bennetta

2

Kosz ma wymiary 125 na 135 centymetrów. Mieści dwóch pilotów, telefon satelitarny, 2 radiostacje, dwa puchowe skafandry, tratwę ratunkową, folie termiczne, żywność, wodę, worki z piaskiem i rozkładane łóżko. – To łóżko przypomina nosze. Nogi wystawia się przez specjalną klapę na zewnątrz – śmieje się Krzysztof Zapart. A leci się nawet cztery dni bez lądowania.

balon 2 mały

Tym balonem świdnicka załoga wystartuje w Pucharze Gordona Bennetta

W rozgrywanym od 1906 roku najsłynniejszym wyścigu balonów o Puchar Gordona Bennetta Polacy zapisali piękną kartę. Najwyższe trofeum zdobywali aż pięciokrotnie. Mistrzami byli piloci przedwojenni, Franciszek Hynek i Zbigniew Burzyński, a w latach 80-tych Stefan Makne i Ireneusz Cieślak, którzy w 1983 po raz ostatni dla naszego kraju zdobyli puchar. Od 10 lat Polaków nie ma w wyścigu. A ten stan zmieni najmłodszy klub balonowy na świecie – Balloon Club Świdnica, którego współtwórcą jest Krzysztof Zapart. Pod koniec sierpnia tego roku razem z Mateuszem Rękasem wystartuje z francuskiego Vichy, by zawalczyć o godne miejsce dla Polski.

Kochanie, kupiłem balon

Krzysztof Zapart zawsze szedł pod prąd. – Jako 25-latek w Świdnicy produkowałem elementy dla stacji paliw koncernu Orlen. Dziś wraz z żoną jesteśmy rolnikami i zajmujemy się uprawą ekologicznego siana – wylicza. Powodzenie w biznesie pozwoliło mu spełniać wiele marzeń. – Jednym z nich było latanie. Robiłem właśnie licencję pilota śmigłowca, gdy doszło do katastrofy Tu 154. I odechciało mi się. Wspomniałem wtedy słowa taty, który zawsze mnie przestrzegał: synu, lataj powoli, nisko i bezpiecznie. Taką możliwość dają tylko balony – opowiada pan Krzysztof. – W 2010 roku podczas turystycznego wyjazdu do Teksasu w Stanach Zjednoczonych kupiłem pierwszy balon na ogrzane powietrze. Nie miałem pojęcia o lataniu, ale cóż to za przeszkoda. Żona najpierw złapała się za głowę, a później podzieliła moją pasję.

Zabawka dla Mateusza

Początkowo Krzysztof Zapart latał jako załogant, wkrótce zdobył uprawnienia pilota balonów. Swoim entuzjazmem zarażał rodzinę, przyjaciół, znajomych. Kupił 7 balonów na ogrzane powietrze, które użyczył nieodpłatnie klubowi. Świdnicki Balloon Club zaczął przyciągać pasjonatów z całej Polski i błyskawicznie zdobył rozgłos w świecie. Nikt w historii baloniarstwa w zaledwie 3 lata nie osiągnął takiego rozmachu. A Krzysztof Zapart cały czas szukał okazji do podnoszenia umiejętności. – W Polsce baloniarze mają naprawdę niełatwą sytuację. W aeroklubach młodzi zapaleńcy często mają rocznie tylko 20 godzin na latanie. Jak w tych warunkach podnosić umiejętności? – pyta i opowiada o Mateuszu Rękasie, synu swojego trenera. – To niezwykle zdolny młody człowiek, który ma szansę znaleźć się w światowej elicie baloniarskiej. Jednak nie miał właściwych warunków – dodaje pan Krzysztof. Teraz już ma. Dostał w prezencie balon, na którym rok wcześniej zdobyto mistrzostwo świata.

balon 3 mały

Krzysztof Zapart

Jedyny taki w Polsce

W Pucharze Gordona Bennetta mogą startować jedynie balony na wodór i hel. Leci się tak długo, aż skończy się gaz w czaszy, a zwycięża ten, kto poleci najdalej. Rekord odległości to 3400,39 km. Najdłużej w powietrzu przebywali w 1995 roku niemieccy piloci, Wilhelm Eimers i Bernd Landsmann – 92 godziny i 11 minut. Dziś Eimers jest trenerem świdnickich pilotów. Na zamówienie Krzysztofa Zaparta balon wyprodukowała Worner Ballonbau GMBH z Augsburga w Niemczech, fabryka balonów gazowych o ponad 100 – letniej tradycji. Powietrzny statek został nazwany SP-BMZ (Balon Marzena Zapart). – To na cześć mojej żony, która jest moją miłością, wspólniczką i inspiratorką – wyjaśnia pan Krzysztof. Koszt produkcji takiego balonu to ok. 70 tysięcy euro. SP-BMZ jest pierwszym od wielu lat balonem gazowym w Polsce. Na starcie tegorocznego Pucharu Gordona Bennetta stanie 30 sierpnia. Tydzień wcześniej załoga, w tym kilkanaście osób obsługi naziemnej, wyruszy ze Świdnicy specjalnym MotorHomem, czyli autobusem oklejonym panoramą miasta. – Nasz wyjazd zbiegnie się z II Zlotem Wszystkich Świdniczan. Mam nadzieję, że będą nam kibicować – dodaje Krzysztof Zapart i zapewnia, że rywalizacja jest na odległym planie. Liczy się radość z latania i spotkania z pasjonatami z całego świata.

Patronat nad startem świdnickiej załogi objęli wicepremier Janusz Piechociński, Piotr Gąstal, dowódca GROM i Wojciech Murdzek, prezydent Świdnicy.

Agnieszka Szymkiewicz

Zdjęcia z archiwum Krzysztofa Zaparta

Poprzedni artykułCo to, gdzie to? Zagadka nr 94 [KONKURS]
Następny artykułWymusił pierwszeństwo