Strona główna Bez kategorii Świdnicki styl odc.5.

Świdnicki styl odc.5.

11

Strefa umiarkowana, w jakiej bez wszelkiej wątpliwości znajduje Polska, a tym samym i Świdnica, charakteryzuje się czterema porami roku. Jest to niepodważalny fakt, który w praktyce sprawia wiele problemów.

Kolekcja Jeremy Scotta. Zdjęcie ze strony www.thetrendygirl.net

Granica zatarła się do tego stopnia, że  czasami trudno się zorientować czy mamy już zimę, czy jeszcze jesień. Czy „wypada” założyć nie całkiem zimową sukienkę do kozaków czy grubego wełnianego swetra? Czy noszenie kwiecistych i wzorzystych szali w zestawieniu z obszerną, grubą czapką i rękawiczkami nie będzie modowym faux pas? Przykłady można wymieniać w nieskończoność. Dopasowywanie elementów garderoby tak, by pasowały całościowo do najłatwiejszych raczej nie należy, szczególnie teraz, gdy by czuć się odpowiednio, musimy ozuwać się w całą masę ubrań, podkoszulek, rajstop, swetrów, szali, rękawiczek, czapek, o majtkach z golfem (J) nie wspominając. Idea warstwowego noszenia się jest, moim zdaniem, fenomenalna sama w sobie, daje ogrom możliwości, no i o każdej porze dnia możemy wyglądać inaczej.

Kolekcja Ricka Owensa. Zdjęcie ze strony www.vogue.fora.pl

Ostatnio podczas spotkania z polskim projektantem Dawidem Wolińskim usłyszałam pewne bardzo interesujące, aczkolwiek zabawne stwierdzenie, że warstwy są fajne, możemy ubrać elegancka koszulę na stylowy t-shirt i dodatkowo przykryć je grunge’owym swetrem i wełnianą marynarką, podczas dnia zmieniając znacząco look, ale – jak powiedział Dawid mankament jest jeden, ”pod koniec dnia masz cała torbę zapchaną ubraniami”.

Takimi samymi zasadami powinniśmy się kierować dobierając garderobę na zimniejsze dni. Wiem doskonale, że warstwy nie wszystkim pasują, nie każdy je lubi, a już na pewno nie każdemu chce się po prostu ubierać dodatkowych 10kg „bawełny”. Nie zmienia to jakby faktu, że warstwowe odzienia urocze są. Jestem ich absolutną fanką, więc możecie się przygotować na kilka dodatkowych peanów na ich temat.

Próbowałam dziś uchwycić kogokolwiek ubranego w podobnym klimacie i choć zimnem wieje, jedyne, co charakteryzuje świdnicki „styl” to puchowe kurtki, wełniane płaszcze w przerażających wręcz aranżacjach. Nie zamierzam ani nie chcę nikogo obrażać, ale… no właśnie, zawsze znajdzie się jakieś „ale”, w tym wypadku sporych rozmiarów. Zastanawia mnie tylko, skąd się bierze ten powszechny konserwatyzm modowy? Dlaczego ludzie tak bardzo boją się eksperymentować, łącząc różne fasony nie zawsze do siebie pasujące, a ponoć będące wyznacznikami panujących trendów? Dlaczego tak mało jest koloru, gdy dookoła wyłącznie szarość? Ok, lubię ubierać się na czarno-szaro-biało.

Kolekcja Chanel. Zdjęcie ze strony www.stylefrizz.com

Nie wstydzę się mojej monochromicznej szafy, ale (znowu to „ale”) mam mnóstwo rzeczy, które od czasu do czasu można by przewietrzyć i przypomnieć „światu”, są kolorowe, absolutnie nietypowe i przede wszystkim jedyne w swoim rodzaju (bo zakupione w lumpie). Nie widzę nic kompletnie niestosownego w minimalistycznych i mrocznych projektach Ricka Owensa, ale kocham nieprzewidywalność abstrakcji Jeremiego Scotta. Szanuję pracę duetu Dolce&Gabbana, ale nigdy nie ubrałabym się w ich rzeczy. Z kolei sztywny i formalny styl Chanel totalnie trafia w mój gust. W tak poważanym towarzystwie nie mogę pominąć najwspanialszego i moim zdaniem najbardziej zadziwiającego projektanta wszech czasów, którym był Alexander McQueen – połączenie absurdalnych pomysłów z niesamowitą formą i odważnymi printami to zestawienie, którego zdecydowanie brakuje na ulicach polskich miast. Nie tylko w Świdnicy.

 

Kolekcja Alexandra McQueena. Zdjęcie ze strony www.nancybadgirl.pinger.pl

Nie nakłaniam do zakupów u największych projektantów, chcę wam tylko przez  przekazać, że moda, łączenie absolutnie różnych form, printów czy fasonów, znalezienie swojego własnego i osobistego stylu nie jest niczym złym, ba, jest wspaniale wyraża daną osobę. Strojem możemy pokazać to, kim jesteśmy czy choćby jaki w danym momencie mamy humor. Nie bójcie się zatem nowości, one nie bolą, a jedyne wywołują radość  w tak nudnym i szarym otaczającym nas świecie.

Żyjcie kolorowo

Maja Jasnos

Poprzedni artykułKierowcy wybierają łącznik
Następny artykułDrugie życie domu dzwonnika