Strona główna Magazyn Refleksje Piękniejszy świat Beaty: Pamiątka z wakacji

Piękniejszy świat Beaty: Pamiątka z wakacji

0

Jestem rupieciarą. Uwielbiam bibeloty i pamiątki z podróży. Ile mam tego w swoich zasobach, pokazała mi ostatnia przeprowadzka.  I choć bardzo staram się ograniczać, różnie z tym bywa. Zazwyczaj jest tak, że wewnętrzne ciągoty biorą górę nad rozsądkiem. Niestety…

 Z2

Kupowanie pamiątek w moim przypadku to ciężka sprawa. Zdaję sobie sprawę, że coś, co podoba mi się w wakacyjnej scenerii, w otoczeniu innych dekoracji, upchnięte w przebogatych regałach klimatycznych sklepików uwieszonych malowniczo nad morskim urwiskiem, w moim własnym wnętrzu może już nie być tak atrakcyjne. Portowe widoczki na ścianie mojego mieszkania wiałyby tandetą niczym góralska chata na głównym deptaku w Karpaczu. Staram się więc, aby wybrane przedmioty  dawały się docenić w czasie, ale też jednocześnie choć w małym stopniu przywodziły na myśl region, skąd pochodzą.

 Dodatkowym ograniczeniem jest fakt, że wiele z oferowanych w sklepikach drobiazgów mogłabym wykonać sama. Takie wybory więc sobie odpuszczam, choć chętnie zawieszę oko.

Gęste sito mojego wewnętrznego wyczucia smaku, którym mam nadzieję się cieszyć, każe mi również odrzucić chałturę wykonaną w Chinach.  Nie kupię więc bursztynów oprawionych w sreberka, ciupagi z napisem Rovinj, ani haftowanych maszynowo, lawendowych woreczków, którymi zarzucona jest cała giełda kwiatowa. Z przekąsem stwierdzam jednak, że nadmorskie kurorty w niektórych rzeczach wyprzedzają nas o cały sezon. W przyszłym roku półki naszych kwiaciarni i pamiątkarskich sklepów będą uginać się pod nawisem lawendowych krawatów i kwiatowych tutek. Zobaczymy…

Z7

 Ograniczona zasobność portfela zmusza do przejścia obojętnie obok steampunkowej lampy zbudowanej z rowerowego koła i czegoś tam jeszcze. Zawsze marzyłam o czymś podobnie bezsensownym. Cena z etykiety krzyczy jednak: „Nie tym razem!!!”. Teraz udaję, że polot i konstruktorskie zdolności twórcy nie obchodzą mnie nic a nic.

 Jednak lubię przedmioty, które przeszły przez czyjeś zwinne ręce. A już najbardziej, gdy widzę, jak przez te ręce przechodzą właśnie w tej chwili. Teraz. Zaraz. Już….

Gdy już trochę pozazdroszczę, że nie potrafię podobnie lub że sama nie wpadłam na taki pomysł, chętnie skuszę się na drobiazg. Najchętniej na marynarskiego anioła na gumce, z przecudnie namalowaną twarzyczką. Oprócz tego na piniową szyszkę, kamień z plaży i wygładzone w morzu kolorowe szkiełka – znalezione podczas spaceru. Pachną solą i wspomnieniami.

Beata Norbert

Po piękne drobiazgi zapraszamy do sklepu Beaty Norbert:  www.zapachydoszafy.na.allegro.pl

 

 

 

Poprzedni artykułCzary Penelopy: Tort lodowy
Następny artykułLewica nie chce rewolucji