Ludzie z pasją: Marzena Zięba

    9

    Czy pani nam coś dzisiaj opowie? – od tego pytania zaczyna się niemal każda lekcja. Dla niej historia to fascynujący świat pełen żywych ludzi, sekretów, niespodzianek. – To może być opowieść „z haczykiem”, to może być udział w konkursie plastycznym, fotograficznym, szukanie śladów dawnych epok we własnym mieście, wspomnienia rodzinne. Byle nie suche daty! – zdecydowanie protestuje przeciwko utartym, szkolnym schematom w nauczaniu. Marzena Zięba, nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie w Gimnazjum nr 3 w Świdnicy znalazła klucz do gimnazjalistów. – Oczywiście, że jestem przy tym wymagająca, ale moją ambicją jest, by nauka sprawiała im frajdę, a nie była katorżniczym wkuwaniem.

    Urodziła się w Świdnicy i odkąd pamięta, plan na życie miała sprecyzowany. – Jako sześcioletni berbeć usadzałam lalki w rzędach i urządzałam lekcje – przywołuje opowieści swojej mamy. Przez wiele lat była przekonana, że będzie uczyła biologii. – To był mój konik, jednak tuż przed złożeniem dokumentów na studia zawahałam się. Czy to aby na pewno takie ciekawe?  – i dosłownie w ostatniej chwili zdecydowała się na historię w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze (dziś Uniwersytet Zielonogórski). Zaraz po obronie pracy magisterskiej zaczęła pracę w Szkole Podstawowej nr 8, a od 12 lat jest związana  z Gimnazjum nr 3. I od tych 12 lat szuka wyjścia, jak pogodzić sztywny szkolny program nauczania z przekonywaniem młodzieży, że historia nie jest nudna.

    Przede wszystkim robię wszystko, by jak najczęściej wychodzić poza mury szkoły. Z moimi uczniami łapiemy każdą okazję, by brać udział w grach miejskich, by zwiedzać zabytki. Ale – to też nie może być nudne zwiedzanie! – zaznacza. Ostatnim pomysłem było poszukiwanie nagrobka Hugo Roithera, konstruktora pierwszej poza Wielką Brytanią rakiety tenisowej,  na ewangelickiej nekropolii przy Kościele Pokoju w Świdnicy. – Moi uczniowie nie tylko dowiedzieli się, że ktoś taki w ogóle istniał, ale przy okazji z poszukiwań wracali zdumieni: „Proszę pani, jaki ten cmentarz wielki! Jakie wspaniałe nagrobki!” i z pytaniami o to, kim byli pochowani tu ludzie, skąd wziął się cmentarz i kościół ewangelicki. Dla mnie to był wymarzony punkt wyjścia, by od razu nawiązać do tej wiedzy podręcznikowej! – zapewnia Marzena Zięba.

    Nauczycielka przyznaje, że opinia o gimnazjalistach, że są w najtrudniejszym wieku, że przychodzą im do głowy najdziksze pomysły, jest prawdą. – Ale to także niebywały potencjał, to czas ogromnej ciekawości świata, kreatywności! Tylko trzeba umieć to wykorzystać – mówi z przekonaniem.

    Na swoich uczniów ma kilka sposobów. Tych, którzy mają jasno określony cel i lubią się uczyć, zachęca do udziału w konkursach. Dla nich liczy się wpis na świadectwie i dodatkowe punkty podczas przyjęcia do dobrego liceum. U innych wykorzystuje talenty plastyczne, pisarskie, fotograficzne. Wreszcie szuka takich projektów, w których do wygrania są cenne nagrody czy wyjazdy zagraniczne. – I tak podróżujemy do Brukseli, Strasburga, Gdańska, Warszawy – wylicza. Jej dwie uczennice były laureatkami konkursu na opowiadanie „Moje magiczne miejsce”. Kasia Rzeczkowska napisała opowieść o elfie, który oprowadza po Świdnicy, Dominika Milanowska  z kolei za punkt wyjścia obrała zamek Grodno. Aż sześciu uczniów znalazło się w finale konkursu na plakat „Polska w Unii Europejskiej” i pojechało do Brukseli. Łada Iwanicka wygrała konkurs na Kronikę Dolnośląską, Martyna Kycia i Justyna Koblowska na zdjęcia „Relikty PRL-u”, a Krzysztof Wiciński zwyciężył w konkursie Newsweeka na pracę literacką pt. „Dlaczego jestem dumny, że jestem Polakiem?”. – I z Krzysiem przytrafiła się niezwykła historia – wspomina pani Marzena. – On napisał, że wcale nie jest dumny! I wygrał!  Młodzi mają prawo do buntu, zawsze to powtarzam moim uczniom. Jest tylko jeden warunek. Pokaż na konkretach, udowodnij swoje zdanie, sięgnij do historii. Jestem bardzo dumna z moich uczniów, którzy nie idą na łatwiznę, którzy przestają mówić „nie” dla samego „nie”.

    Porażki? – Takiego słowa nie ma w moim słowniku – zapewnia Marzena Zięba. – Są potknięcia, z których zawsze wyciągam wnioski. Nie zgrywam też alfy i omegi. Moi uczniowie są dla mnie inspiracją, chętnie od nich się uczę. Niedawno prawdziwą lekcję dał mi jeden z chłopców, który okazał się znawcą militariów z czasów II wojny światowej. Zafascynowana słuchałam jego wykładu!

    Pani Marzena stara się wsłuchiwać w pytania swoich uczniów. – Odpowiedź na jedno z nich rozrosła się do wystawy – mówi ze śmiechem. Zaczęło się od skromnego odznaczenia „przodownik pracy”, które przyniósł jeden z chłopców z pytaniem, co to takiego. – Okazało się, że część moich uczniów nie ma bladego pojęcia o nie tak dawnych przecież czasach PRL-u i zrywu wolnościowego z lat 80-tych XX wieku. Jasne, że mogłabym rzucić trochę dat i nazwisk, i skończony temat. Zamiast tego zachęciłam ich do rozmów z dziadkami, rodzicami, do poszperania w rodzinnych pamiątkach i albumach. Efekt był niesamowity. Przynieśli kartki żywnościowe, stare banknoty, książki, płyty, sprzęty. Dotarliśmy do dawnych działaczy Solidarności, a nawet do byłych członków PZPR. Każda historia, każdy przedmiot stały się okazją do dotknięcia historii i jestem pewna, że gimnazjaliści zapamiętali znacznie więcej niż to, co jest zapisane w podręcznikach. Wystawa najpierw była prezentowana w naszej szkole, dziś jest w siedzibie Solidarności, a moim marzeniem jest pokazanie ekspozycji w świdnickim teatrze.

    Czy to jedyne marzenie? – Och, nie! Ale w myśl powiedzenia „ Chcesz rozśmieszyć pana Boga, powiedz mu o swoich planach” staram się nie opowiadać wszem i wobec o zamierzeniach, nadziejach, a po prostu je realizować. Jedno mogę zdradzić. Taki najbliższy, dotyczący szkoły pomysł, to stworzenie dla wszystkich gimnazjalistów w Świdnicy edukacyjnej zabawy historycznej, polegającej na wyszukiwaniu w mieście miejsc i obiektów, związanych z ważnymi wydarzeniami, postaciami czy stylami w epoce. Podglądałam takie zajęcia we Francji, widziałam zaangażowanie nastolatków, ich skupienie i radość. I bardzo chciałabym, żeby  podobna forma nauki przez zabawę zaczęła obowiązywać w naszych szkołach.

    Agnieszka Szymkiewicz

     

     

    Poprzedni artykułCzary Penelopy: Ulubiony chłodnik
    Następny artykułMagazyn Swidnica24.pl bez piłki