Strona główna Sport Piłka nożna Festiwal nieskuteczności we Wrocławiu

Festiwal nieskuteczności we Wrocławiu [FOTO]

0

Znów mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki, inicjatywę, więcej szans na zdobycie bramki od swoich rywali i do tego graliśmy w przewadze jednego zawodnika, a po raz kolejny nie dopisaliśmy do swojego dorobku choćby punktu. Niestety przeżyliśmy dziś we Wrocławiu deja vu… – skąd to znamy? Niestety z rundy jesiennej sezonu 2014/2015. Po porażce z rezerwami Śląska Wrocław zakopaliśmy się w okolicach środka tabeli, czołówka odskoczyła (miejmy nadzieję, że nie bezpowrotnie), a coraz wyraźniej zaczyna zbliżać się do nas grupa pościgowa.

 026

Po siedmiu kolejnych zwycięstwach Śląska spodziewaliśmy się fajerwerków w wykonaniu gospodarzy niedzielnej potyczki i przeciwnicy rzeczywiście rozpoczęli z wysokiego „C”. Już w 2. minucie bardzo dobrym strzałem z rzutu wolnego z 20 metrów prowadzenie miejscowym dał Maciej Matusik. Z czasem coraz wyraźniej do głosu dochodzili biało-zieloni wyrównując stan rywalizacji w 13. minucie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego Wojciecha Szuby strzałem głową na gola zamienił Grzegorz Borowy. 10 minut później przeciwnicy po raz kolejny zmienili tablicę wyników. Po rzucie rożnym dla Śląska futbolówka spadła na nogę Roberta Menzela, który potężnym strzałem po dłuższym słupku trafił na 2:1. Do przerwy mieliśmy jeszcze dwie znakomite okazje na zdobycie bramki, najpierw po dośrodkowaniu Kamila Kukli z piłką minął się Mateusz Jaros. Następnie zaskoczyć bramkarza próbował Michał Skrypak, ten strzał wybronił, ale odbitą piłkę w siatce próbował jeszcze umieścić Kukla pudłując z 3 metrów.

Po zmianie stron przewaga Polonii-Stali nie podlegała już żadnej dyskusji, co z tego skoro nie byliśmy w stanie pokonać Mateusza Sobczaka, a okazji ku temu było co niemiara. Swoje szarże na dobre rozpoczęliśmy w 49. minucie, z piłką na piątym metrze po raz kolejny minął się Mateusz Jaros, wykończyć akcję próbował jeszcze Łukasz Kot, ale został zablokowany przez Mariusza Pawelca. W kolejnych minutach dobrych okazji nie wykończyli Michał Sudoł i Paweł Tobiasz uderzając niecelnie, a w 57. minucie gospodarzy po uderzeniu Marcina Morawskiego uratowała poprzeczka. W 60. minucie wydawało się, że znaleźliśmy się już w mocno komfortowej sytuacji, kiedy to boisko po czerwonej kartce opuścił strzelec pierwszej bramki dla wrocławskich rezerw Maciej Matusik. Taki rozwój sytuacji już w tym sezonie przerabialiśmy i niestety po raz kolejny nie zdołaliśmy wykorzystać handicapu, mało tego prezentowaliśmy się gorzej niż w momencie, kiedy to na boisko przebywał komplet zawodników. Śląsk mądrze się bronił rozbijając nasze ataki przed polem karnym i dowożąc zwycięstwo 2:1 do końcowego gwizdka arbitra. Piłkarzom nie można odmówić braku walki, staraliśmy się do końca walczyć o wyrównującą bramkę, brakło po raz kolejny „zimnej krwi”, boiskowego cwaniactwa i skuteczności.

Śląsk II Wrocław – Polonia-Stal Świdnica 2:1 (2:1)

Polonia-Stal: Stitou, Chrapek, Sudoł, Salamon, Skrypak, G. Borowy, Szuba (46′ Morawski), Tobiasz, Kukla, Jaros, Ł. Kot

/Polonia-Stal Świdnica, FOTO: Łukasz Kufner/

Poprzedni artykułPorażka po walce w Gliwicach
Następny artykułKanclerz Merkel i premier Kopacz w Świdnicy