Strona główna 0_Slider Anna Zalewska zatrudnia tylko na śmieciówkach. A jak inni posłowie?

Anna Zalewska zatrudnia tylko na śmieciówkach. A jak inni posłowie?

32

Ani złotówki nie wydała minister edukacji i poseł ziemi wałbrzyskiej Anna Zalewska na umowy o pracę dla osób, które prowadzą jej biura poselskie. Onet.pl przypomina, że minister ze Świebodzic, podobnie jak cały PiS, jest gorącą przeciwniczką śmieciówek. Jak zapewnia nas asystent Anny Zalewskiej, takiej formy zatrudnienia życzą sobie wszyscy zatrudnieni w jej biurach.

Każdy z posłów otrzymuje rocznie 170 tysięcy złotych na prowadzenie swoich biur i działalności poselskiej w terenie. Dla większości najpoważniejszym wydatkiem są płace, ale nie wszyscy podchodzą do tematu jednakowo. Jak sprawdził onet.pl, żaden z ministrów, poza Anną Zalewską, nie zatrudnia wszystkich osób z obsługi biur na umowach o dzieło i zleceniach. „A tak się składa, że Zalewska to gorąca krytyczka „śmieciówek” — jak zresztą cały PiS. Podczas niedawnego spotkania ze związkowcami z „Solidarności” pani minister chlubiła się tym, że wprowadziła przepisy, które po wakacjach mają zmusić właścicieli niepublicznych szkół i przedszkoli do zatrudniania wszystkich nauczycieli na umowy o pracę.” – czytamy na onet.pl. Tymczasem Anna Zalewska, która ma aż siedem biur poselskich,  w 2017 roku wydała 92 tysiące złotych wyłącznie na śmieciówki. Dlaczego? „Odpowiadając na pytania uprzejmie informuję, iż forma zatrudnienia pracowników w biurze poselskim Pani Poseł Anny Zalewskiej w pełni uwzględnia oczekiwania samych zainteresowanych, co do sposobu ich zatrudnienia.” – odpowiada Marcin Pięt, asystent poseł Zalewskiej.  Zupełnie inaczej jest w przypadku posła Jarosława Kaczyńskiego, który zatrudnia wyłącznie na etatach, a na ten cel wydał 117 tysięcy złotych. Prezes Prawa i Sprawiedliwości już w 2013 roku podczas kongresu swojej partii mówił: „Jeżeli chcemy zlikwidować tę fatalną triadę: niska płaca, niska innowacyjność, niska wydajność, to musi się skończyć czas eksploatacji polskich pracowników, musi być przywrócone prawo pracy. Musimy skończyć z umowami śmieciowymi, w rozsądnym czasie, ale musimy skończyć” /cytat za Gazeta Prawna/. Lider PO Grzegorz Schetyna na płace dla pracowników etatowych wydał 44 tysiące złotych, a pozostałe umowy – 4,5 tysiąca złotych. Identycznie jak Anna Zalewska zatrudnia szefowa Nowoczesnej. Katarzyna Lubnauer nie wydała nic na etaty, natomiast umowy zlecenia i o dzieło pochłonęły blisko 58 tysięcy złotych.

Jak płacą pozostali posłowie regionu wałbrzyskiego?

Katarzyna Mrzygłocka z PO na wynagrodzenia w swoich trzech biurach w ramach umów o pracę wydała ponad 70 tysięcy złotych, na umowy o dzieło i zlecenie – 738 zł. Agnieszka Kołacz Leszczyńska, również PO, znacznie mniej przeznaczyła na pracowników – w jej oświadczeniu czytamy, że na umowy o pracę wydała 39 tysięcy złotych, na pozostałe umowy – niespełna pięć tysięcy. Wojciech Murdzek z Porozumienia (klub PiS) na płace dla etatowych pracowników w 2017 roku przeznaczył prawie 44 tysiące złotych, na pozostałe umowy wydał 28 tysięcy. Ireneusz Zyska z koła poselskiego Wolni i Solidarni na wynagrodzenia wydał 92 tysiące złotych, a umowy zlecenia i o dzieło – 6 tysięcy. Tomasz Siemoniak na etaty przeznaczył 25 tysięcy, pozostałe umowy pochłonęły 56 tysięcy złotych.

Zebrała Agnieszka Szymkiewicz
informacje pochodzą z oświadczeń posłów

Poprzedni artykułKolejni ochotnicy z nowym sprzętem
Następny artykułZaginęła Misia