Strona główna 0_Slider Strefa picia „pod chmurką” w Świdnicy? Na razie bez szans

Strefa picia „pod chmurką” w Świdnicy? Na razie bez szans

19

Oddala się wizja utworzenia nad zalewem Witoszówka strefy, w której będzie można legalnie pić alkohol. Taką propozycję przedstawili radni ze Świdnickiego Forum Rozwoju. Sceptycznie nastawieni do pomysłu są jednak pozostali samorządowcy. Miasto przeprowadziło też ankietę, w której większość mieszkańców z okolic zalewu zgłosiła swój sprzeciw.

Propozycja zgłoszona przez samorządowców ma być odpowiedzią na obowiązującą od 9 marca ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Nowe przepisy całkowicie zakazują picia napojów wyskokowych „pod chmurką”, z wyjątkiem miejsc do tego przeznaczonych. O takich wyjątkach mogą decydować lokalne samorządy. Stąd pomysł radnych: Marka Marczewskiego i Marcina Paluszka.

Zwracamy się z prośbą do władz miasta o wyznaczenie nad Zalewam Witoszówka obok Bosmanatu strefy zezwalającej na legalne spożywanie alkoholu oraz miejsca umożliwiającego aktywne spędzanie czasu, w tym grillowanie dla mieszkańców Świdnicy – apelowali. Zdaniem radnych, jako że teren obok bosmanatu jest objęty miejskim monitoringiem i znajduje się pod ścisłą ochroną straży miejskiej, możliwe będzie uniknięcie patologii i zachowanie porządku.

Okolice zalewu często zaśmiecane są butelkami po alkoholu

Mieszkańcy na „nie”
Pierwsza odpowiedź ze strony miasta brzmiała krótko: najpierw zapytamy o opinię mieszkańców. Tak też się stało: mieszkańcy okolic zalewu otrzymali ankiety, w których mogli odnieść się do propozycji utworzenia strefy. Według prezydent Świdnicy, zdecydowana większość opowiedziała się przeciwko temu pomysłowi. Dwie świdniczanki zjawiły się także podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej.

Jest to pomysł skierowany do wąskiej grupy smakoszy trunków. Nie bierze się pod uwagę tego, że można by potencjał nad zalewem wykorzystać z pożytkiem dla mieszkańców okolicy i mieszkańców Świdnicy. Dlaczego nie pomyśleliście o jakiejś plaży zaimprowizowanej nad zalewem, strefę czytania rodzinnego, czy strefę pikników, ale pikników bezalkoholowych – mówiła pani Mariola. – Zmagamy się z wędkarzami, którzy nie tylko przyjeżdżają nad brzeg zalewu, ale też nielegalnie spożywają alkohol. Nie ma toalet dla wędkarzy. Jak myślicie państwo, jak sobie radzą? Jak o poranku czasami wyglądają nasze posesje na ulicy Polna Droga? – pytała.

Wtórowała jej inna mieszkanka, która przybyła na sesję rady. – Gdyby ktokolwiek przeprowadzał ankietę i pytał państwa, czy u państwa przed domem może powstać wydzielony plac na spożywanie alkoholu, na miejsce na grilla, ciekawe jak państwo by się do tego odnieśli – twierdziła Agnieszka. – Czy zostały wyliczone koszty pracy służb, które zostaną zaangażowane w sprzątanie terenu? Dlaczego nie tworzy się rzeczy które nas rozwijają, tylko chcemy pić piwo i grillować? – zadawała kolejne pytania.

Nabrzeże Bystrzycy w okolicach Galerii Świdnickiej (fot. czytelnik)

Radni nieprzekonani
Pomysł utworzenia strefy nieobjętej zakazem spożywania alkoholu wywołał także ożywioną debatę między samymi samorządowcami. Okazją do tego była wizyta komendanta świdnickiej policji, który przedstawiał radnym coroczne sprawozdanie z pracy mundurowych. Wśród poruszanych przez niego tematów znalazły się między innymi problem alkoholu i osób pijanych. – Na 10 zatrzymanych przestępców, 9 jest pod wpływem alkoholu – mówił komendant Andrzej Dobies.

Czy jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na to, żeby nad zalewem świdnickim zrobić strefę picia w sposób nieograniczony? Ja sobie tego nie wyobrażam. Wyobrażam sobie, że to będzie takie siedlisko, taka strefa zero, gdzie wszyscy z całego miasta będą się schodzić i będzie musiało tam być pewnie z 10 uzbrojonych jednostek policji, żeby utrzymać ich w ryzach, żeby nie poszli w miasto i go nie zdemolowali – twierdził radny Krzysztof Lewandowski.

Swój sprzeciw zadeklarował także Jan Dzięcielski. W reakcji na coraz bardziej ożywioną debatę, przewodniczący świdnickiej Rady Miejskiej próbował później uspokoić nastroje. – W tej chwili tematu nie ma, ponieważ radni ŚFR zgłosili propozycję w formie interpelacji, a nie w projekcie uchwały. Jeżeli będzie projekt uchwały dotyczący miejsc, w których mieszkańcy będą mogli spożywać alkohol, to wtedy zostanie skierowana prośba o opinię do komendanta KPP w Świdnicy, komendant wyda opinię, a my na tej podstawie podejmiemy decyzję – wyjaśniał Dzięcielski.

Na razie jednak nie zanosi się na złożenie jakiegokolwiek projektu. Widząc zdecydowany sprzeciw dla swojej propozycji, radni Świdnickiego Forum Rozwoju zaproponowali, by zgodnie z głosem mieszkańców miasto rozważyło możliwość utworzenia rodzinnej strefy rekreacji.

Nabrzeże Warty w Poznaniu (fot. UM Poznań)

Jak robią to inni?
Strefy zwolnione z zakazu spożywania alkoholu funkcjonują już w kilku polskich miastach, m.in. w Warszawie, Poznaniu i Opolu. Dyskusja w tej sprawie trwa w Szczecinie, Białymstoku, czy też chociażby we Wrocławiu, gdzie to prezydent Rafał Dutkiewicz ma podjąć ostateczną decyzję co do utworzenia – lub nie – takiej strefy na Wyspie Słodowej. Są też miasta, w których zdecydowano o zaostrzeniu regulacji związanych ze sprzedażą alkoholu, zakazując handlu w godzinach nocnych. Takie rozwiązanie wprowadzono m.in. w Piotrkowie Trybunalskim.

Strefa w Warszawie funkcjonuje na bulwarach wiślanych i według urzędników ze stołecznego ratusza, dopuszczenie spożywania alkoholu w tym miejscu nie wpłynęło na pogorszenie bezpieczeństwa. – Z analiz Straży Miejskiej wynika, że z każdym rokiem na bulwarach jest coraz mniej negatywnych zachowań, które wymagają podjęcia interwencji. Liczba zdarzeń odnotowanych przez strażników związanych z zakłócaniem porządku publicznego czy spożywaniem alkoholu w 2017 r. spadła aż czterokrotnie w porównaniu do 2015 r. – tłumaczy Konrad Klimczak z warszawskiego ratusza.

Coraz mniej interwencji odnotowują także miejskie służby w Poznaniu, gdzie strefa picia „pod chmurką” powstała nad rzeką Wartą. – Działania edukacyjne oraz patrole policji i straży miejskiej przynoszą efekty. Po początkowym, trudnym okresie obserwujemy spadek liczby zachowań wykraczających poza przyjętą normę. Oczywiście nie oznacza to, że nie będziemy nadal dbać o bezpieczeństwo poznaniaków. Coraz więcej terenów jest oświetlonych, a tereny nadwarciańskie nadal będą patrolować policjanci i strażnicy miejscy – wyjaśnia wiceprezydent Poznania, Mariusz Wiśniewski. Podkreśla przy tym, że dzięki działaniom miasta – nieograniczającym się wyłącznie do utworzenia strefy – udało się „ożywić” tereny nadrzeczne i przyciągnąć nad Wartę tysiące mieszkańców.

Podobne działania przeprowadzono w Warszawie. Stołeczni urzędnicy wskazują, że na poprawę bezpieczeństwa wpłynęła nie tylko na zmiana kultury spędzania czasu wolnego, ale także poprawa standardu zagospodarowania terenu bulwarów, zwiększenie częstotliwości porządkowania terenów nadwiślanych, czy też wprowadzenie monitoringu. – Przede wszystkim zmieniają się też sami warszawiacy, dla których Wisła to przestrzeń wspólna, o którą warto dbać – podkreśla Klimczak.

W dyskusji na temat tworzenia stref picia „pod chmurką” często pojawia się także inny argument. Część samorządowców i przedstawicieli służb porządkowych nieoficjalnie przyznaje, że dzięki stworzeniu stref łatwiej jest zapanować nad miłośnikami trunków. Przebywając w oświetlonej i monitorowanej przestrzeni można śledzić ich poczynania, niemal natychmiast reagując na nieprawidłowości i podejrzane zachowania. Taka możliwość nie jest możliwa w sytuacji, gdy osoby pijące alkohol rozchodzą się po dużo większym obszarze.

Wśród miast, w których nie powstanie ogólnodostępna strefa wolna od zakazu spożywania alkoholu znalazł się Toruń. Wniosek, który trafił do władz miasta został odrzucony. – Jednostki samorządu terytorialnego mają obowiązek podejmować wszelkie działania, aby ograniczać spożywanie alkoholu – wyjaśniał przewodniczący tamtejszej Rady Miejskiej, Marcin Czyżewski, ucinając jednocześnie dalszą dyskusję na ten temat.

Michał Nadolski
[email protected]

Poprzedni artykułGryfów zaprasza biegaczy i rowerzystów z powiatu świdnickiego!
Następny artykułŚwidnica w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja [FOTO]