Strona główna Magazyn Turystyka Małki w podróży: Łagów

Małki w podróży: Łagów

0

O potędze i zasługach zakonu Joannitów pisaliśmy już kilkukrotnie w postach relacjonujących nasze podróże po Malcie. Piękne kościoły z pełnymi przepychu wnętrzami, miasta-twierdze z potężnymi murami, czy też pełna uroku Valletta wzbudzały nasz podziw i zachwyt przez niezapomniane 10 dni czerwca. Wnioski płynęły jednoznaczne. Rycerze maltańscy mieli oko do pięknych rzeczy, a dysponując olbrzymim majątkiem, równie często sami je tworzyli. Nie przypuszczaliśmy jednak, że tak szybko będziemy mieli okazję zwiedzić ich dzieło także w Polsce. A jednak stało się. Spędzając czas w województwie lubuskim postanowiliśmy wybrać się do Łagowa, gdzie to na niewielkim przesmyku, położonym pomiędzy dwoma jeziorami (Łagowskim i Trześniowskim) zakonnicy wznieśli swoją siedzibę. Trzeba przyznać, że miejsce wybrali idealne potwierdzając jedynie swój kunszt i dobry smak.

Łagów – Park Zamkowy

Gdy zdecydowaliśmy się, że nasz wrześniowy urlop częściowo spędzimy na Ziemi Lubuskiej od razu wiedzieliśmy, że Łagów będzie jednym z miejsc, które odwiedzimy w tym czasie. Tym bardziej, że Ola miała już wcześniej okazję podziwiać tą uroczą miejscowość i nie raz wspominała, że chciałaby kiedyś mnie tam zabrać. Nie mogłem jej przecież odmówić tej przyjemności, zwłaszcza że od Babimostu, w którym urządziliśmy sobie bazę noclegową i wypadową, to było niespełna 50 minut drogi. Nawet się nie obejrzeliśmy, a już zatrzymywaliśmy nasz samochód na bezpłatnym parkingu znajdującym się pomiędzy dwoma zabytkowymi bramami (Polską (XV w., ceglana) i Marchijską (XVI, mur pruski)), zaraz obok murów średniowiecznej warowni. Pewnie w miesiącach letnich, gdy w okolicę przybywają na wypoczynek tłumy letników, spędzając swój czas nad pięknymi jeziorami, znalezienie miejsca postojowego graniczyłoby z cudem, ale po sezonie parking był praktycznie pusty. Zresztą cały Łagów sprawiał wrażenie nieco ospałego, zupełnie jakby nikt poza czerwcem, lipcem i sierpniem w nim nie mieszkał i nie pracował. Na szczęście nam to jak najbardziej odpowiada, bo po pierwsze zwiedzanie jest dużo przyjemniejsze, a po drugie atmosfera miejsca jest inna, bardziej prawdziwa i pozbawiona komercji.

Łagów – Brama Polska
Łagów – Brama Marchijska

Gdy tylko wysiedliśmy z auta postanowiliśmy, że spacer rozpoczniemy od zamku gdyż to on wydał nam się być główną atrakcją tego miejsca. Jego powstanie nierozerwalnie związane jest z przybyciem na ziemie obecnego Łagowa rycerzy spod znaku ośmioramiennego krzyża. Miało to miejsce w roku 1347 kiedy Joannici odkupili zobowiązania i długi poprzedniego właściciela tych terenów – margrabiego Ludwika. Początkowo zapewniło im to trzyletnią dzierżawę, która w późniejszym okresie została zamieniona na akt własności i prawo wybudowania warowni. Nie jest do końca pewne w którym roku powstał sam zamek, ale różne źródła wskazują, że najpóźniej w latach 70-tych XIV wieku komandoria już stała. Umownie datę rozpoczęcia budowy określa się na rok 1350. Od tamtej pory twierdza była stale rozbudowywana, a kolejne epoki i style dominujące w architekturze odciskały swoje piętno na jej wyglądzie. Należy tu jeszcze dodać, iż warownia, jak zresztą i całe miasto, miała ogromne szczęście za rządów zakonników. Raczej omijały ją wszelkie zawieruchy wojenne. W swojej historii była oblegana jedynie raz i to do tego nieskutecznie, co biorąc pod uwagę burzliwe dzieje regionu jest rzeczą wręcz niespotykaną. Joannici utracili swoje dobra dopiero w roku 1810 na mocy kasacji zakonu dokonanej przez króla Prus Fryderyka Wilhelma III. Od tej pory pozostawały w rękach prywatnych aż do II Wojny Światowej.

Łagów – Zamek Joannitów
Łagów – W tle Zamek Joannitów
 Dzisiaj w łagowskim zamku mieści się luksusowy i klimatyczny hotel, w którym zwiedzanie wnętrz jest niestety mocno ograniczone. Musieliśmy się zadowolić zatem jedynie wejściem na wieżę, która dostępna jest dla każdego chętnego niezależnie od tego czy jest gościem hotelowym, czy nie. Naszym zdaniem warto wydać te kilka złotych na bilet oraz odbyć dość męczącą wspinaczkę po schodach ponieważ z góry rozpościera się niesamowity widok na całą okolicę. Doskonale widać z niej zarówno samo miasto z dwoma zabytkowymi bramami, jak i duży obszar jezior okalających Łagów praktycznie z każdej strony. Zgodnie z Olą stwierdziliśmy, że to jedna z najładniejszych panoram jakie kiedykolwiek było nam dane oglądać.
Łagów – W drodze na wieżę zamkową
Łagów i Jezioro Łagowskie. Widok z wieży zamkowej.
Łagów – Jezioro Trześniowskie (Ciecz). Widok z wieży zamkowej.

Polecamy także zajrzeć na dziedziniec warowni. Mieści się w nim restauracja urządzona w iście królewski sposób. Ze ścian spływają kaskadami w dół żywe rośliny, a ze szklanego dachu zwisają lampiony, sprawiające wrażenie jakby się unosiły w powietrzu niczym balony napełnione helem. Któż by nie chciał mieć wesela w takim miejscu? Tak sobie myślę, że jeżeli reszta hotelu jest urządzona równie gustownie to pozostaje jedynie pozazdrościć gościom, którzy mają okazję spędzić w nim noc. Może i my się kiedyś na to skusimy 🙂

Łagów – Restauracja na dziedzińcu zamku.

Zaraz po opuszczeniu zabudowań zamkowych postanowiliśmy przespacerować się do założonego w XVIII wieku parku, który znajduje się „po sąsiedzku”, pomiędzy brzegami Jeziora Trześniowskiego, a murami okalającymi twierdzę. Rosną w nim stare, ponad dwustuletnie drzewa, a swój początek bierze ścieżka przyrodniczo-historyczna „Sokola Góra” prowadząca do pozostałości dawnego grodziska, datowanego nawet na 1000 lat wstecz. Tuż przy parku znajduje się amfiteatr, w którym rokrocznie odbywają się seanse i spotkania organizowane w ramach najstarszego, polskiego festiwalu filmowego – Lubuskiego Lata Filmowego. W tym roku główną nagrodę – Złote Grono wręczono już po raz 45. Jako, że tego dnia było dość chłodno, zwłaszcza jak słońce akurat chowało się za chmurami, postanowiliśmy usiąść na jednej ze stojących w parku ławek i podziwiając turkusowe wody jeziora oraz pływające kaczki napić się kubka cieplej herbaty, którą zawsze staramy się zabierać w termosie. Doskonale ogrzewa i dodaje zapału do dalszych eskapad. To była jedna z tych pięknych chwil, kiedy człowiek po prostu obcuje z naturą i zapomina o troskach. Niestety Madzia zadbała by nie trwała ona zbyt długo.

Łagów – Przerwa na herbatkę w parku.
Łagów – Jezioro Trześniowskie z Parku Zamkowego

Po krótkiej naradzie „co dalej” zapadła jednogłośnie decyzja, iż urządzimy sobie spacer leśną ścieżką poprowadzoną wzdłuż brzegów Jeziora Trześniowskiego. Mała była już troszkę marudna co oznaczało ni mniej ni więcej, że chce się jej spać, a przechadzka w otoczeniu przyrody stwarzała ku temu najlepsze warunki. Przyszło nam nawet do głowy, aby obejść cały akwen, ale szybko te plany zostały zweryfikowane przez kolejne upływające minuty i kilometry, a także świadomość, że nasza pociecha może się obudzić w każdej chwili i zażądać obiadu. Dopiero później wyczytaliśmy w przewodniku, iż taka wędrówka przy dobrym tempie zajmuje jakieś 4 godziny. Ale zanim w ogóle wyruszyliśmy na szlak naszą uwagę przykuła tablica kierująca turystów do ewangelickiego cmentarza używanego przez lokalną społeczność do czasów rozpoczęcia II Wojny Światowej. Nie mogliśmy odpuścić takiej okazji, gdyż uwielbiamy stare nekropolie. Wystarczyło pokonać jedynie króciutkie, aczkolwiek dość strome podejście znajdujące się tuż za murami parku i już byliśmy na miejscu. Niestety lata zaniedbań oraz matka natura zrobiły tu swoje. Do dziś ostało się może kilkanaście grobów i to w większości w postaci porośniętych mchem kamieni. Jedynie na paru z nich widniały jeszcze czytelne napisy pozwalające zidentyfikować osobę zmarłą. Takie miejsca zawsze wprawiają mnie w zadumę i rozmyślanie nad kwestiami przemijania. Po części pewnie dlatego właśnie je tak bardzo z Olą lubimy.

Łagów – Jezioro Trześniowskie
Łagów – Jezioro Trześniowskie
Łagów – Podejście do cmentarza ewangelickiego
Łagów – Groby na cmentarzu ewangelickim.
Łagów – Groby na cmentarzu ewangelickim.

Łagów okazał się dla nas strzałem w dziesiątkę i idealnym celem na jednodniową wycieczkę. Nie oznacza to jednak wcale, że nie warto tu przyjechać na dłuższy okres. O nie. Wręcz przeciwnie. Lista atrakcji jest ogromna i co najważniejsze z każdym rokiem się powiększa. Jeziora pełne ryb, grzybne lasy, ścieżki rowerowe, wypożyczalnie kajaków i rowerów wodnych, dobrze przygotowane szlaki turystyczne, rezerwaty przyrody i na końcu sama miejscowość z jej zabytkową zabudową i średniowiecznym zamkiem są idealnym powodem do spędzenia wakacji właśnie tam. Przy najbliższej nadarzającej się okazji na pewno jeszcze do Łagowa przyjedziemy, do czego również Was gorąco zachęcamy.

***
Ola i Michał Małkowie są pasjonatami podróży, a ich miłości do zwiedzania świata nie przerwały narodziny Madzi. Córeczka znakomicie sobie radzi, a jak się okazuje – świat jest coraz bardziej przychylny małym podróżnikom. Ola i Michał prowadzą wyjątkowego bloga Małki w Europie: bardzo precyzyjnie podają informacje praktyczne, sprawdzone „na własnej skórze”. Swoimi doświadczeniami dzielą się także z czytelnikami Swidnica24.pl w cotygodniowym Magazynie. Wszystkie wpisy pochodzą z bloga podróżującego małżeństwa „Małki w Europie”.
Poprzedni artykułKolejna nadzieja olimpijska ze Świdnicy
Następny artykułNa zdrowie: Zespół przewlekłego zmęczenia